Pytanie
wtorek, 5 lutego 2013
Rozdz. 5
Co do...?! Gdzie moje rzeczy? Aparat, portfel i telefon... Jezus to najważniejsze rzeczy jakie posiadam! Wiedziałem, że nie powinienem nosić komórki w torbie, tylko w kieszeni. Ja pierdole zamiast niej mam jakieś marne chusteczki, dowód osobisty i... ZARAZ. Dowód osobisty. Nie wszystko stracone. Louis Tomlinson... Ładne zdjęcie- pomyślałem.- chwila, naprawdę o tym pomyślałem? Nie jest ładne, w jakimś większym znaczeniu. Po prostu ładny chłopak i tyle nie chodziło mi o to, że mi się podoba... Poza tym czemu tłumacze się samemu sobie. Trzeba przyznać, zawsze ze sobą rozmawiam, nikt o tym nie wie. Czuje czasem jakby żyły we mnie dwie osobowości i niekiedy jedna z drugą prowadzą zaciekłe bójki np. jak teraz.
-Co ty sobie myślisz?!
-Nic, przecież wiem, że jestem hetero, zawsze byłem.
-Jasne, jasne. Wmawiaj sobie.
-O co ci chodzi?! Zresztą jesteś mną i myślisz tak samo.
-Dokładnie. Wychodzi na to, że po pierwsze sam mnie stworzyłeś, czyli mnie lubisz bo gdybyś zechciał już by mnie nie było. A po drugie, sam dobrze wiesz, że nie wiesz kim jesteś. Nikt nie pozwolił Ci tego odkryć...
-Oh Zamknij się! Wcale tak nie jest...
To czasem wydaje się trwać wiecznie i rozprasza mnie przy zasypianiu. W każdym razie co teraz?
-Harry myśl, jak spotkać się z tym chłopakiem... Jakim cudem w ogóle zamieniliśmy się torbami. Ahh przecież psycholog i tak dalej.
-Ej kiedy następny raz idę do Demmy? Tej psycholog.- Zapytałem Jessice, z którą właśnie jechałem samochodem na jakieś spotkanie, wywiad czy coś.
-Nie wiem Harry. Nie powinieneś pamiętać?
-No nie. Przecież Greg dawał tobie plan moich zajęć twierdząc, że przynajmniej ty go nie zgubisz.
-A tak. Zapomniałam. Zaczekaj chyba mam go w telefonie. Wysłać Ci?- Nie chciałem jej powiedzieć, że nie mam przy sobie ani jednej swojej rzeczy.
-Później. Po prostu pokaż.- Dzisiaj sobota, następna wizyta to w takim razie wtorek. Świetnie przecież muszę mieć Nikon'a na poniedziałek! Miałem wywołać fotki na konkurs. Fajne było to, że nikt poza Zayn'em o nim nie wiedział, zapisałem się pod jego nazwiskiem i tylko my wiemy. Czasem tajemnice którymi dzielisz się z niewielką ilością osób są spoko. Nikt nie może wpierdolić się w to co robię. Cenie to. Nareszcie osiągam powoli coś na czym naprawdę mi zależy. W każdym razie muszę się jakoś skontaktować z... Eee? Louis'em? Tak właśnie, Louis Tomlinson- spojrzałem raz jeszcze na dowód i szybko schowałem go z powrotem. Groziła mi ciekawość Jess.
-Za sekundę wysiadamy. Gotowy na wywiadzik?- Zaśmiała się. Zawszę byłem gotowy na spotkanie z kamerami. Nie było to takie złe.
-No pewnie.- Odwzajemniłem uśmiech.
-Pamiętaj język za zębami. Nie możesz powiedzieć o niczym, odpowiadaj zdawkowo.
-Przecież dobrze mnie znasz. Wiesz, że zazwyczaj nie zdaję się mówić o moim życiu. Szczerze to nawet przed tobą mam malutkie tajemnice.- Skarciłem się za to w myślach. Jessica najpierw spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale później tylko uśmiechnęłam się.
-Wysiadajcie!- Jeden z ochroniarzy przekrzykiwał tłum ludzi znajdujących się na zewnątrz. Wysiadłem pierwszy podając rękę Jess. Złapałem ją za rękę i szybko nasunąłem ciemne okulary na nos osłaniając się od fleszy. Podążaliśmy za ochroniarzami nie zwracając uwagę na nic poza naszymi stopami. "Tylko żeby się nie potknąć" Ciągle sobie to powtarzałem. Bardzo trudno było się skoncentrować na chodzeniu, co może wydawać się śmieszne, ale kiedy ludzie darli się niesamowicie głośno, fotografowie pstrykali milion fotek na sekundę żeby tylko mieć jak najlepsze ujęcie, a reporterzy zadawali Ci milion pytań naraz, a ty czasem zastanawiałeś się skąd wiedzą o rzeczach, o których sam nie masz pojęcia. Np. "Harry czy kiedykolwiek podobał Ci się jakiś chłopak?" "Hej! Czy potrafiłbyś powiedzieć ile znaczy dla Ciebie Jessica?!" Jeden przekrzykiwał drugiego. "Harry fantazjowałeś o swoich kolegach?" Co za pytania?! Ja pierdole skąd one się im wszystkim biorą. Jakby nie mogli zapytać o coś normalnego. Szukają sensacji z niczego. "Masz jakieś szczególne znaki?" Usłyszałem gdzieś i postanowiłem odkrzyknąć.
-Mam!- Teraz zamiast słyszeć sto różnych pytań, w jednej sekundzie posypało się jedno pytanie "Jakie?!" Wszyscy zaczęli robić większe zamieszanie, coraz mocniej pchać się w naszą stronę.
-Harry zabiję Cię!- Wrzasnęła do mojego ucha dziewczyna.
-Przepraszam!- Odpowiedziałem, kiedy w ostatniej chwili wpadliśmy do środka budynku. Od razu odetchnęliśmy i spokojnie zmierzaliśmy w stronę garderoby, do makijażystek itp. Odłączyłem się od wszystkich bezmyślnie idąc za nimi. Moje myśli powędrowały w stronę pewnego chłopaka o błękitnych, prześlicznych oczach. Louis Tomlinson. Zapamiętałem dokładnie. Muszę się z nim jakoś zobaczyć. Kiedy wrócę do domu skontaktuje się z Demmą. Nie wiem co mi odbiło, ale coś mnie kręci w tym chłopaku. Nie jestem pieprzonym gejem... Nie mógłbym przecież być. W dodatku jakby się to okazało w jakimś stopniu prawdą, jakby to wyszło na jaw byłoby okropnie. Co prawda jest jeszcze opcja bi. Ale co to by miało zmienić. Moja fałszywa dziewczyna miała by przerąbane, zresztą niemniej niż ja. Gazety, media wszyscy by o tym rozmawiali, nie mówiąc, o tych całych homofobach, którzy od razu najchętniej by zabili. Potrzebowałbym mocniejszej ochrony, żeby móc być z Louis'em. Zresztą on także by jej potrzebował... Zaraz, chwila o czym ja mówię?! Zaczynam sam siebie przerażać, może faktycznie potrzebuję tych " terapii ". To straszne, mam na myśli to, że nie tylko myślę o mojej orientacji, ale o Lou jako chłopaku! Łoo, chyba muszę się z tym przespać. W sumie fajnie by było, ale jeszcze te zasrane wywiady, muszę być ostrożny żeby nic nie wygadać. Dosłownie nic...
-Dobrze, dziękuję Jessica.- Prowadząca uśmiechnęła się do niej i skierowała mikrofon do moich ust.- Harry, czy nam się zdawało, czy przed wejściem mówiłeś, że masz jakieś specjalne znaki.
-Nie przesłyszeliście się.- Łagodnie się uśmiechnąłem pokazując dołeczki.
-Mógłbyś nam zdradzić, co takiego ukrywasz przed światem.- Zaczerwieniły mi się uszy, co za szczęście, że moje loki je zakrywają. " Mam do ukrycia więcej niż myślicie..." Pomyślałem patrząc na swoje kciuki, które okręcałem o siebie.
-Tak. Tyle, że to trochę krępujące. Jak byłem mały i po raz pierwszy odwiedziłem mojego wujka. Miał niesamowity basen, od razu do niego wskoczyłem. Mój wujek bawił się ze mną dobre dwie godziny, po czym wyszedł z basenu i oznajmił mojej mamie "Anne twój synek ma cztery sutki!"- Jak to usłyszeli, każdy zaczął chichotać, dotrzymałem towarzystwa po chwili dokańczając historię.- Tak zgadza się, oczywiście nie pamiętam jak to było. O wszystkim później opowiedziała mi mama...- Spojrzałem porozumiewawczo na Jess, dając jej znać, żeby coś zrobiła, bo mówiąc o swojej matce nie jest mi najlepiej...
-To mówisz, że masz cztery sutki Harry. Pokaż nam je!- Powiedziała reporterka. Odetchnąłem lekko wstając z miejsca i podnosząc koszulkę do góry. Jessica podniosła się za mną i pokazywała w których miejscach one się znajdują. A mi robiło się coraz gorzej...
-No już starczy wiem, że jestem seksowny, ale bez przesady.- Starałem się utrzymać formę i nie rozpłakać jak małe dziecko przy kamerach.
-Co jest?- Zapytała zaciekawiona kobieta, najwyraźniej rozszyfrowując moją minę.
-Słucham?- Ocknąłem się i od razu odpowiedziałem.- Nic takiego... Po prostu ciężko mi kiedy nie ma mojej mamy...- Skończyłem od razu łapiąc się u nasady nosa i pochylając głowę w dół.
-On nie jest w stanie o tym mówić...- Powiedziała Jess gładząc mnie po plecach.- Już dobrze Hazz. Zaraz koniec.- Wyszeptała mi do ucha tak aby nikt nie słyszał.
-Oh przepraszam! Ja nie wiedziałam, że nie... Po prostu zapomniałam o tym... Może zostawmy chłopaka w spokoju, powinien się pozbierać. Przejdźmy do następnego pytania, zgoda?
-Jak najbardziej.- Teraz dziewczyny wymieniały między sobą pojedyncze zdania, ja wstałem z sofy i szybkim krokiem ruszyłem do pokoju. Tylko zamknąłem za sobą drzwi i rzuciłem się na najbliższy fotel. Wyjąłem z nieswojej torby chusteczki, przecież tylko pożyczam. Otarłem łzy i wydmuchałem nos. Starałem się o tym wszystkim nie myśleć, ale wtedy było tylko gorzej. Tak bardzo ciężko mi bez niej. Tak strasznie ją kochałem, dalej kocham. Zawsze będę w końcu to moja mama...
Usłyszałem w jednej chwili obcy mi dzwonek telefonu. Wyciągnąłem go z torby i spojrzałem na ekran. "Mama" Odebrać? Może go szuka, albo martwi się o niego i warto było by jej oznajmić, że wszystko gra? Raz się żyję. Odebrałem i zamiast damskiego, usłyszałem męski dosyć znajomy mi głos. To Louis.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
yaaaaaaaaaay, przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem ci że zadziwia mnie to opowiadanie, pokochałam Lou, lubię takich odmieńców. Takie fetysz. Harry też jest fajny, zagubiony, agresywny z uczuciami tak tak. Cała akcja mi się podoba, w sensie że w każdym rozdziale coś się dzieje i nie jest to jakieś takie nudne snucie się.
OdpowiedzUsuńloving-him-was-red zapraszam (:
Masz niesamowity talent . ! Dodawaj częściej . Proszę ; )
OdpowiedzUsuń