Pytanie

piątek, 17 maja 2013

PRZEPRASZAM.

Przepraszam za AŻ TAKĄ NIEOBECNOŚĆ. JESTEM OKROPNA. x.x Jutro wieczorem nowy rozdział ! Mam nadzieje, że mnie choć trochę rozumiecie, nie dość, że mam masę ocen teraz do poprawy to jeszcze dowalili nam testami i nie mam CZASU. A podobno Czas to tylko rzeczownik. Ale jakie ma znaczenie. ;_; Wracając. Postaram się dodać kolejny po jutrzejszym w piątek. Mam nadzieje, że się nie wkurzycie :c Ale naprawdę mam wszystko na raz na głowie.

PS nie będzie reklam, bo po "rozpatrzeniu" mojego bloga stwierdzili, żę nie jest zgodny z tematami. TA TOLERANCJA. Ale zapewne chodzi o przeklinanie również i o np. scenki xd. Ale mniejsza, jakoś dam radę. :) <3
KOCHAM WAS.
W ogóle słyszałyście o "WHERE WE ARE" Jestem aktualnie fall in love w tym. bo jakoś mi się to kojarzy z moim blogiem. xXx

_____________________
POPRAWKA. KURDE CHYBA MUSZE ZAWIESIĆ TEN BLOG , PRZEPRASZAM BO STRASZNIE TEGO NIE CHCE. ALE PRZYNEJMNIEJ NADROBIE ROZDZIAŁY ITP. A KURDE MAM TYLE NAUKI I WSZYSTKIEGO NARAZ, JESZCZE MOJA MAMA CIĄGLE KRZYCZY ŻE MAM ZROBIĆ, TO I TAMTO I ŻE SZKOŁA WAŻNIEJSZA NIŻ BLOG. WIEC. DO KOŃCA MAJA JESZCZE DODAM JAKOŚ JEDEN ROZDZ.  potem od czerwca już zacznę w miare regularnie i skończe ten sezon. (bo chyba będę dzieliła ) i jak skończe sezon, to przez wakacje napisze, kolejny i wtedy będą już napisane i rgularnie dodawać bd. <333 Ja was tez loff

piątek, 3 maja 2013

Rozdz. 16

Wiec tak, mam do was strasznie wielką ale ważną prośbę. Mam ostatnio trochę "problemów" z kasą, i chciałabym pomóc mojej mamie w zarobieniu jej xd, więc pomyślałam, że zacznę zarabiać na bloggerze. Może to być trochę nie w porządku, nie wiem jak to potraktujecie itp. Ale strasznie was proszę, żebyście chociaż raz kiedy będziecie odwiedzać mój blog kliknęli na reklamę, która się będzie pojawiała po prawej stronię. Was to nic nie kosztuję, bo możecie ją otworzyć i od razu zamknąć. Możecie nawet napisać na priv, jeśli mi nie wierzycie, wtedy powiem wam, ale nie chcę tak na forum bloga (to chyba zrozumiałe) Nie będzie przeszkadzała, spoko. Zadbam o to i w zamian za to wszystko obiecuje dodawać rozdziały co 3/4 dni. Nie będzie żadnych spóźnień. Zależy mi na tym strasznie, i jestem w stanie nawet opuścić naukę, żeby to dla was zrobić, żebyście wy pomogli mi. Dziękuję. +Pojawią się one za jakoś tydzień może (31504367 - gg)
Jeżeli nie chciałybyście tego, to też napiszcie na priv. xd
_________________________________________________________________
z góry przepraszam za błędy. Enjoy ;3


"Zawszę kiedy śledziłem twoje ruchy, bez względu na wszystko nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku. Nie obchodziło mnie nic poza tobą. Zatracałem się tak mocno, że nie dostrzegałem nic innego. Pamiętasz jak kiedyś na obiedzie u moich rodziców byłem tak zapatrzony, że wcale ich nie słuchałem. Kiedy krzyknęli w moją stronę, dalej mnie nic nie ruszało. To było dziwne, bo naprawdę nic nie słyszałem. Musiałeś zareagować, inaczej było by już po mnie.Właśnie tamtego dnia się poznaliśmy. Na urodzinach moich rodziców, przeleciałeś z obrzeży Wielkiej Brytanii tam. Do 'dalekiej ciotki'. Tak bardzo dziękuję za to, że się spotkaliśmy. Pamiętam jak od razu dwa dni po spotkaniu byliśmy sobie bardzo bliscy. Nie chciałeś wyjeżdżać, buntowałeś się ale to i tak nic nie dawało. W końcu razem postanowiliśmy uciec, mieliśmy ich wszystkich w dupie, wtedy liczyło się tylko nasze spontaniczne uczucie, które okazało się najpiękniejszą miłością na świecie.
PS. Kocham Cię, za kilkanaście dni będę znowu z tobą, tak bardzo się cieszę Frank!"
Właśnie wyszedłem z pociągu, a Louis został tam czytając kolejny wpis z dziennika John'a. Ospale się przeciągnąłem, zauważając sporą liczbę osób spoglądających na mnie. Ocknąłem się i szybko nałożyłem na siebie czarny sweter zarzucając kaptur na głowę i okulary.

-Wolniej się nie dało. Przecież już Cię rozpoznali.
-Och zamknij się! Nikt mnie nie rozpoznał, zaraz się stąd zmywam i nie będą mieli nawet jak mnie dogonić.
-Pytanie, jak dojdziesz do Zayn'a bez zwracania uwagi innych ludzi. Wyglądasz jakbyś zbiegł z więzienia. Haha!-Zaraz mnie tak wnerwi, że nie wytrzymam psychicznie! Ale faktycznie wyglądałem dość śmiesznie. Ludzie chodzili w krótkich rękawkach, a ja w czarnej bluzie i rurkach. Ale musiałem dać jakoś rade, u Zayn'a powinienem być już bezpieczny. Podwinąłem rękawy i wtapiając się w tłum ludzi umknąłem z dworca. Taksówka. To chyba najpraktyczniejsze i najszybsze. Dosłownie przede mną rozpościerał się parking pięknych czerwonych taksówek. Wybrałem jedną, w której siedział starszy pan i wsiadłem.
     -Dzieńdobry.- Zaczął rozmowę obracając się w moją stronę.
     -Dzieńdobry - wystraszony szybko odpowiedziałem chowając głowę w kapturze. - Na Waterbeer street.
     -Nie ma sprawy.- odparł i zajął się jazdą, kiedy ja postanowiłem zadzwonić do Malika.
     -Halo?- odezwał się głos zza słuchawki. Jeju jak dawno go nie słyszałem.
     -Cześć debilu mój.
     -Harry?! Żartujesz sobie, gdzie ty się podziewałeś, miałem nikomu nic nie mówić. Boże idioto ja Cie kiedyś zabije, wiesz jakie to było straszne. Z jednej strony wiedziałem, że jest w porządku, a z drugiej tak cholernie się o ciebie bałem.- Mówił prawie na jednym wydechu.- Nienawidzę Cię!
     -Hej! Spokojnie stary. Zaraz u ciebie będę, dzisiaj osiemnasty. Obiecałem, że przyjdę to będę. Tylko jest sprawa, nikogo u Ciebie nie ma?
     -Nie. Jestem sam jeszcze jakoś dwa dni. Kurwa tyle, że nie dasz rady się przebić, bo pod moim domem stoją paparazzi.
     -Co oni tam do cholery robią?! Nie gadaj, że odkąd mnie nie ma nie dają Ci spokoju... Ja pierdole co za świat. Przepraszam...- poczułem się po części winny.
-Oj Harry Harry mogłeś się spodziewać, że kiedy znikniesz wywołasz większą sensację i twoim najbliższym nie dadzą spokoju.
-Jasne. A ty zawsze musisz podsumować sytuację, hę? Dzięki dobrze o tym wiem. - przedrzeźniałem się z samym sobą.
     -Daj spokój nie ma sprawy, tylko jak chuj że mogłeś powiedzieć mi dokąd się wybierasz. Mam nadzieję, że wszystko mi opowiesz, jasne?
     -Jak słońce!- zaśmialiśmy się i zakończyłem rozmowę. Obserwowałem co przez te dwa tygodnie zmieniło się tutaj, ale nic szczególnego się nie wydarzyło. Zakończyli budować nowy klub, przejeżdżając obok, zobaczyłem datę otwarcia "Babylon'u" 22.06. z dopiskiem "Serdecznie zapraszamy" Zdziwiło mnie tylko, że nic nie wiedziałem o tym. A przyciągnęła mnie tęczowa tabliczka. Czyżbym nie wiedział o tym wcześniej z powodów nie bycia bi, a nawet gejem?
W jednej sekundzie zdałem sobie z czegoś sprawę... Jak ja do cholery powiem o tym Zayn'owi?!



*Louis*     -Mamo! Mamo Lou wrócił!- Usłyszałem krzyk dziewczynek lecących z góry po schodach. Nie minęła dłuższa chwila a już wszystkie obwijały się wokół mojej szyi i nóg. Przy schodach z założonymi rękoma stała tylko Lottie. Kiwnąłem do niej głową co ona odwzajemniła.
     -Gdzie ty się szwendałeś? Zdajesz sobie sprawę ile miałam na głowię przez ciebie?!- Standardowa kłótnia rodzeństwa na wstęp. Tak, za tym tęskniłem.
     -Och proszę bardzo, nareszcie zobaczyłaś jak to jest kiedy miałem na głowie cały dom, hmm?
     -Hej!- darła się z góry mama.- Możecie się od razu nie zaczynać?! Lottie wstaw wodę na herbatę.
     -Niech sam sobie wstawia...- powiedziała pod nosem i weszła do kuchni.
     -Masz coś dla nas?- piszczały dalej szczęśliwe dziewczynki, schyliłem się i pocałowałem przytulając każdą z osobna.
     -Wystarczy?- spytałem miło się uśmiechając. Od razu posmutniały, ale kiedy dostrzegły nutkę zmęczenia w moich oczach uśmiechnęły się ponownie i pociągnęły mnie za ręce do kuchni. Podszedłem do czternastolatki łapiąc ją od tyłu za boki. Drgnęła, jednak po chwili się odwróciła i mocno do mnie przytuliła.
     -Nie było tak łatwo.- Szepnęła w moje ramie wtulając się we mnie mocno.
     -Wiem, przepraszam. Ale dajesz radę.- Odparłem odsuwając ją i całując w czoło.
     -Bo to ja!- Zaśmiała się i podeszła do dzieci, żeby posadzić je do stołu.
     -Och Louis! Tak bardzo tęskniłam!- Nagle zza progu wyłoniła się mama jak zwykle zapracowana, ale odłożyła koszyk z praniem na ziemie i podbiegła się przytulić.
     -Ja za wami też.
Za nimi tęskniłem po dwóch tygodniach, a za Harry'm już zaczynam tęsknić. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Kiedy przypomniałem sobie dzisiejszy wpis w dzienniku pomyślałem, że ze mną i nim jest prawie tak samo. Poznaliśmy się w innych okolicznościach, ale na razie nasza cała historia wygląda tak samo. Oby nie była taka sama... Nie wybaczyłbym sobie śmierci Styles'a, zbyt mocno go kocham żeby go stracić. Nie boję się śmierci, zresztą kto się jej boi. Wszyscy przywykli do rodzenia się życia, a następnie umierania. To w pewnym sensie rutyna całego świata.
Nie lubię słuchać o obcym życiu wtedy kiedy nie do końca znam swoje. Nie lubię jak ktoś kogo nie znam mówi mi o swoich problemach karząc je przyswoić, jak ja do końca nie znam moich problemów. Mniejsza o to... Złożyłem już prawie całe puzzle o Harry'm brakuję mi paru kawałków. Znam go praktycznie na wylot. Najfajniejsze puzzle, które znalazłem to szacunek, opiekuńczość, romantyczność. Nigdy nie spodziewałbym się po nim takich cech. Ale zawsze znajdujemy w człowieku drugą odmienną stronę.
     -Tomlinson!
     -Co?- Moja mama stała nade mną i próbowała mnie wyciągnąć z transu.- Aaa tak, słucham cały czas!
     -W takim razie co takiego powiedziałam?- Splątała swoje ręce i czekała na odpowiedź.
     -Hmm... Że mam Ci pomóc w śniadaniu?- Strzelałem oczywiście.
     -Nie. Sama sobie porad, pytałam o twojego chłopaka, czy kogo ty tam masz. Dlaczego nie przyszedł?
     -Musiał iść do przyjaciela wyjaśnić swoje zniknięcie. Tylko nie krzycz. Miał powody żeby uciec, nieważne. Jutro powinien przyjść.
     -Rozumiem... No nic, chyba od Ciebie na razie nie wyciągnę. Połóż się spać, dziewczyny wy też jeszcze do spania! Jest dopiero szósta godzina!
     -Taa mamo już idziemy. Daisy, bierz siostrę, Felicity na górę już!- Posłuchały i pobiegły na górę, ja wypiłem herbatę i też wlokąc się wszedłem na górę.

Kiedy byłem w swoim pokoju, usłyszałem dzwonek mojego telefonu.
     -Harry?
     -Tak, Hej Lou, jak tam?- zapytał jakimś dziwnym głosem.
     -Wszystko w porządku, a ty?- ostrożnie zadałem pytanie.
     -Powiedzmy. Jestem już u Zayn'a ale reporterzy są na zewnątrz. Pomyślałbyś, że obtoczyli dom Malika z każdej strony? Musiałem przechodzić przez piwnice. Jak mój ojciec dowie się, że tu jestem to mam przejebane...- mówił zdenerwowany.
     -Spokojnie Hazz, teraz wszystko jest okej i tak zostanie. Nie przejmuj się na zapas.
     -Louis... Muszę jakoś powiedzieć Zayn'owi, że nie jestem hetero. Ale nie chcę robić tego sam. Przyślę po ciebie jakiś samochód czy coś dzisiaj około 15, zgadzasz się?
     -Oczywiście kotek. Ale jak myślisz, jak on to przyjmie?- Ziewnąłem padając na pościel.
     -Nie mam pojęcia, naprawdę. Myślę, ze powinien zrozumieć skoro tyle się przyjaźnimy.
     -To dobrze. Harry baw się dobrze, ale ja jestem zmęczony i kładę się jeszcze na trochę spać.
     -Nie ma sprawy kochanie, kolorowych...- Szepnął, żeby Mulat nie usłyszał.
     -Pa. Kocham Cię.- Rozłączyłem się, zamknąłem oczy i od razu zasnąłem.



środa, 1 maja 2013

Rozdz.15


"Każda wspólna zabawa zawsze przyprawiała mnie o dreszcze. Kocham kiedy siadaliśmy w altanie i rozpakowywaliśmy paczki z przydatnymi rzeczami, które nam przywozili na dworzec. Haha! Kochanie pamiętasz jak musieliśmy je nosić, aż do ogrodu? To było świetne! Teraz już tak nie mogę, bez Ciebie to już nie jest ani fajne, ani zabawne. Teraz to tylko rutyna którą zresztą coraz rzadziej wykonuje. Nie mam ochoty ruszyć się z miejsca. Coraz mniej jem tylko po to, żeby szybciej Cię spotkać. Wczoraj wieczorem ostatni raz odwiedziłem Londyn. Było świetnie wszyscy za tobą tęsknią. Ja także, teraz nawet jazda pociągiem mnie nudzi.
       PS. Jutro przypomnę tobie jak się tu znaleźliśmy i co odkryliśmy. Wiem, wiem wszystko już znamy na pamięć, ale wiesz jak bardzo to lubię. Kocham Cię ~Forever young~ Twój John."

*Harry*
To jest dość dziwne. Wydaje mi się, jak gdyby ich już z nami nie było. Ani Frerard'a ani John'a... Nie za bardzo wiem jak to powiedzieć Louis'owi bo strasznie przejmuję się, że zabrał dziennik John'owi który miał znaleźć Frank, a nie Lou.
     -Harry, ja wrócę do pociągu i odłożę go tam gdzie go znalazłem!- Wpadł nagle na pomysł z błyskiem oczu.
     -Lou, posłuchaj mnie uważnie, zgoda?- Położyłem dłoń na jego i spojrzałem w oczy zaczynając.- Bo wiesz, czasem takie pamiętniki pisze się, kiedy czuję się samotnym z braku jakiejś osoby...
     -Wiem Harry! Wiem, bo John tęsknił za Frank'iem dlatego do niego pisał. Żeby potem wszystko mu pokazać, bo zapomni o tym co robił przez wszystkie dni jego nieobecności- Mówił ucieszony.
     -Widzisz Lou, nie chodzi o to... Spójrz na datę, prawie rok temu. Jak myślisz, czemu ich tu nie ma.- Znieruchomiał, ale dawał do zrozumienia, że nadal nie wie co mam na myśli.- Louis, John musiał czuć się okropnie. Tęsknił za Frerard'em którego nie miał. I do którego w tym świecie już nie mogł wrócić. John wierzył, że jak będzie pisał dziennik, to poczuje, jakby tamten wciąż z nim był. Zakładam, że jakbyśmy zobaczyli ostatni wpis to mówiłby on o tym, że John zaraz zobaczy się z Frankiem... Lecz już nie na tym świecie Louis.- Jego oczy się zaszkliły. Spojrzał na mnie i w jednej sekundzie rzucił mi się w ramiona. Zaczął szlochać.
      -Ale dlaczego tak?!- Krzyczał w moje ramię.
      -Nie płacz skarbie. Nic się nie stało, słyszysz?- Pocieszałem go jak najmocniej potrafiłem głaszcząc po plecach.
     -Dlaczego to się stało?! To przeze mnie? Przecież John nie wziął ze sobą pamiętnika!- Płakał jeszcze bardziej.
     -Lou! Uspokój się.- Odciągnąłem go od siebie łapiąc za ramiona.- Spokojnie już... Dobrze. To nie twoja wina. Nikt nie zawinił.- Przytulił się do mnie znów, tym razem ja mocno go przytuliłem i powtarzałem cicho, żeby był już cicho... Samemu mi zaszkliły się oczy. Spojrzałem na otwarty pamiętnik rozwalony za plecami Lou, który się przytulał. Może kiedy znaleźlibyśmy się tutaj wcześniej, pomoglibyśmy mu. A teraz zostały już tylko kartki zapełnione pustymi słowami, jeszcze niedawno znaczącymi tak wiele.
"I na zawsze twój John. Będę Cię kochał, choćbym miał umrzeć. Zrobię to dla Ciebie, żebyś nie czuł się samotny tam gdzie teraz jesteś. Zobaczysz, niedługo pozostanie nam wieczność. Nic nie będzie się liczyło za wyjątkiem nas." Przeczytałem kawałek na jakiejś stronie. Słyszałem jak Loulou powoli się uspokaja wdychając ciężko powietrze do płuc i solidnie wyrzucając je z siebie.
     -Wszystko w porządku skarbie? -Spytałem szeptem. Mruknął, że tak i wtulił się we mnie mocniej. Odwzajemniłem, od razu oparłem się o róg hamaka pozwalając Louis'owi położyć się na mnie. Otarł oczy spojrzał się na mnie i pocałował krótko. Przykleił głowę do mojego torsu, obejmując mnie w talii. Położyłem rękę na jego plecach, drugą głaszcząc jego włosy. Szeptałem w je, żeby był już spokojny. Że nic się nie stało, tego już nie zmienimy. Co było już się nie odstanie.

*Tydzień później...* *Louis*
     -Hazz! Streszczaj się!- Krzyczałem do zagubionego chłopaka, który jeszcze błąkał się po naszym domku w poszukiwaniu kluczyka.
     -No chwila! Gdzie jest klucz od domu?!- Darł się ze skromnego salonu.
     -Nie mam pojęcia. Zobacz na ganku, przecież ostatnio...- Zanim dokończyłem wybiegł i zabrał klucz z parapetu. Jeśli przez niego spóźnimy się na pociąg do Londynu, przysięgam nie ręczę za siebie.
     -Idę! Fuck! Jeszcze torba...- Znów schował się za drzwiami, po chwili wychodząc ze skórzaną torbą na ramieniu.
     -Harrrrry!! - Wkurzony pośpieszałem go.- Mamy 15 minut!- Doszedł do mnie i szybkim krokiem wyszliśmy z ogrodu zostawiając go na dwa dni.
     -Na pewno wszystko powyłączałem?- Zdyszany spytał.
     -Tak, spokojnie. Ale teraz chodź, no chodź! - Pociągnąłem go za sweter...
Mijając kawiarnie, akurat Nialler stał przed nią machając na pożegnanie krzyknął:
     -Miłego weekendu! Czekam na was w poniedziałek ze śniadaniem!
     -Spoko! Do zobaczenia!- Wykrzyczał Hazza.
Wbiegając na peron, usłyszeliśmy odgłos " Pociąg do Londynu, szukuje się do odjazdu " Razem przyspieszyliśmy bieg i w ostatniej chwili wparowaliśmy do wagonu.
     -Zabiję Cię następnym razem, przysięgam.- Odparłem zdyszany opierając się o własne kolana.
     -Ja Ciebie też.- Odpowiedział i zarzucając na siebie torbę ruszył do wolnej kabiny. Podążyłem za nim.
     -Siadasz?- Spytał.
     -Wiesz... Myślę o dzienniku. Chyba tu go znalazłem.- Odpowiedziałem siadając na nim. Chwyciłem jego gładkie policzki i przyciągnąłem do mnie.
     -Tak...- Nie zdążył dokończyć bo już moje usta pieściły jego wargi. Pierwszy raz dzisiaj jedziemy do Londynu. On się strasznie boi, że spotka tam kogoś od swoich. Ostatnie gazety jakie przyszły do nas na głównych stronach miały hasła "Gdzie się podział Harry Styles?!""Demmy Ashidney, ostatnio to najprawdopodobniej z nią miał najbliższy kontakt. Lecz ona odmawia komentarza, usprawiedliwiając się niewiedzą." "Czyżby życie sławnego chłopaka Jessici było zagrożone? Nic nie wiemy o jego zniknięciu. Lecz jego najbliższy przyjaciel Zayn potwierdza, że nic mu nie jest." Biedny Zayn, pewnie nie dają mu spokoju. Harry najpierw chce udać się do niego. Rozstaniemy się na trochę, bo ja pojadę do mojej mamy i sióstr. Mam nadzieje, że on sam sobie poradzi. Nikt z naszej małej wioski jeszcze się o nas nie dowiedział, za wyjątkiem Nialler'a, któremu już zdążyliśmy całkowicie zaufać.
     -Będę do Ciebie dzwonił, jakby się coś działo, zgoda?- Nagle wyrwał mnie z zamyśleń Hazz.
     -Jak najbardziej. Ale teraz, spać jutro musimy wstać o 5:00 i uważać na życie, ludzie i inne londyńskie sprawy, które mogą wydać to gdzie właśnie jesteś. Będziemy musieli wysiąść osobno, pamiętaj. Ja na drugim dworcu, a ty na pierwszym. I błagam Cię nie zapominaj o kapturze!
     -Wiem Louis, haha spokojnie takie rzeczy robiło się już sto razy.- Pocałował mnie w policzek na uspokojenie.
_______
Przepraszam, że tak długo zajmuję mi dodanie rozdziału. :/ nie wiem co jest grane. Ale za to w piątek dodam kolejny rozdział. Będzie dłuższy i ciekawszy, mam nadzieję.
Przepraszam jeszcze raz <333