Pytanie

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdz. 7

Specjalnie na walentynki, okazało się, że wszystkiego w jednym rozdziale nie zdążę a chciałam. Macie Larry'ego siostrzyczki i się cieszcie. :p
Szczęśliwie walentynki spędzone mam nadzieję, tym bardziej po ostatnich wydarzeniach Larrusia xX
Tweety ( Wgl. wkurzyłam się, co do tego, że nie mogą śpiewać na trasie TDKAU To jest tak perfidne. Modest się gubi i tyle. Strasznie mnie już wkurwiają tym, że tyle to ukrywają. A tym bardziej że Lou nie ma dosyć. Bo szczerze znając Hazze, on jest bardziej wrażliwy i skryty, taki słodki, myślę że by się trochę bał...) Zresztą sorry już nie przynudzam.
                                                               Enjoy ;3



         "Czy już się umyłeś? Mógłbym Ci pomóc jeśli zechcesz. Hehe" Właśnie wbiłem się w szorty i wsunąłem nogi pod kołdrę. Przez sms'a mało brakowało, żebym się podniecił. Jeszcze do tego dodać moje zboczone fantazje, to już w ogóle. Oh stop.
"Tak właśnie wszedłem do łóżka. Haha nie chciałbyś widzieć nagiego chłopaka... I jeszcze go dotykać." Sms przyszedł od razu po wysłaniu mojego. Chyba dzisiaj stracę dużo kasy. Mam to gdzieś, grunt, że będzie mi się świetnie spało...
"Zazdroszczę Ci. Ja siedzę w garderobie jakiegoś studia. Jess prowadzi wywiad. Wiesz w sumie racja, nie mógłbym dotknąć gołego chłopaka..." Od razu straciłem poczucie humoru, ale sekundę później dostałem kolejną wiadomość. "Za wyjątkiem ciebie, tak po dłuższym zastanowieniu Lou. :)"
O JEZU serce mi stanęło. Naprawdę nie wiem czemu, ale kiedy z nim piszę mój organizm reaguje inaczej niż zwykle na cokolwiek. Częściej niż co sekunda, przechodziły mnie ciarki, przez co całe moje ciało bez przerwy drgało a ja nie potrafiłem tego opanować. A to dopiero pierwszy raz, i do tego pierwsze cztery sms'y.
"Miło hehe. Nie pogardziłbym także tobą :) Chwila, czy ty nie powinieneś być na tym wywiadzie z nią?" Chciałem odbiec trochę od tego (mało powiedziane) krępującego tematu.
"Ja... Uciekłem stamtąd." Co, dlaczego uciekł. To było trochę bez sensu, ale nie wiem czy mam teraz spytać czemu. Może jeśli to poruszę ucieknie także ode mnie...
"Jeśli zechcesz o tym pogadać, jestem tu. Możesz mi zaufać, sam dobrze o tym wiesz. x"
"Tak Loui. Dziękuję, ale nie mam siły w tym momencie na rozmowę o tym. Za jakieś dwie godziny pewnie media będą o tym mówiły. Więc sam możesz się dowiedzieć."
"Rozumiem... Nic nie szkodzi, w porządku?" Nie miałem ochoty sprawdzać co się stało w internecie. Wolałem, żeby sam mi powiedział. Jestem pewien że mi powie w swoim czasie.
"Tak wszystko spoko Louis. Nie mogę się doczekać jutra :)" To tak strasznie miłe. Już chciałem odpisywać, że ja też nie mogę się doczekać. Gdy przeszkodził mi kolejnym sms'em "W końcu odzyskam swoją torbę. Muszę ją mieć tak szybko jak tylko się da..." Po raz kolejny tego wieczoru leżałem rozczarowany okrywając się kołdrą po uszy pytając sam siebie, dlaczego się w nim zakochuję i jak to powstrzymać. Odkryłem kolejną rzecz. Kolejny puzzel jego układanki. Nie jest dosłowny i prosty. Dlaczego to tak kocham! Nie jest przeciętny nie mówi wszystkiego od razu, lubi kiedy ktoś czeka niecierpliwie na odpowiedź którą chce usłyszeć. Chociaż może... Przecież nie wie, że go kocham. Nie prędko się dowie.
"Rozumiem... Chcesz odzyskać torbę nic więcej. W porządku Hazz." Hazz? Poważnie nazwałem go Hazza. To lekko dziwne. Jestem ciekaw czy mi odpisze.
"Hej, żartowałem LouLou! Haha. Nie mogę się doczekać spotkania z tobą skarbie XxX" SKARBIE ?! Szkoda, że piszę ze mną dla żartów. Ale skoro on może, to i ja.
"Wymyśliłeś mi ksywkę widzę. Haha :) Aww kotku, to słodkie xX" Nie wiem do czego przez to dojdzie, ale możemy się pośmiać. Skąd mogę wiedzieć, czy będę miał później złamane serce, czy wręcz przeciwnie...
"Ty zrobiłeś to pierwszy :) Louis... Mogę Cię o coś spytać?" Zastanowiłem się chwilę, ale chyba normalną rzeczą było, że mu pozwolę.
"Jasne Harry :)"
"Czy traktujesz mnie na poważnie?" Zrobiłem ogromne oczy i przeczytałem to kolejny raz. I jeszcze. Jeszcze raz. O co mu mogło chodzić, czy miał na myśli rozmowę, która przed sekundą miała miejsce, czy coś innego...
"Traktuję Cię poważnie, dlaczego miałbym tego nie robić."
"Chodzi mi o 'kotku' czy mówisz serio? Czy tak dla śmiechu..." Co ja mam mu odpisać.
Kompletna pustka w głowię, przez tą ciszę słyszę w uszach swoje serce które przybiera szybkość.
"Zależy jak odbierasz to ty Harry?" Trzęsąc się ze strachu wysłałem. To było bardzo dziwne. Coś takiego jak to, znaczyło dla mnie aż tyle, że cały drżałem. Potrzebowałem kogoś, kto by mnie przytulił i ścisnął tak, abym się w końcu uspokoił. Potrzebowałem Harry'ego.
Przełknąłem głośno ślinę widząc na ekranie numer przez który z nim pisałem. Widziałem jak trzęsły mi się palce przy świetle iphona.
"NIGDY nie rozmawiałem z chłopakiem jak z tobą. Nigdy nie patrzyłem się na chłopaka tak jak na ciebie Lou. To jest nie za bardzo normalne, ale cholernie mnie kręci łamanie prawa..." Osz kurde! Tzn... dlaczego nie mógłbym przeklinać. W myślach się nie liczy. Kurwa, kurwa! Napisał do mnie, że... W sumie to co on do mnie napisał... Że mu się podobam? Że lubi mnie, no dobra to za mało. Że mnie ko-kocha?! Sekundę później kiedy moje ciało szalało przyszedł kolejny sms. "Przepraszam. Jak źle to odbierasz, ale staram się mówić tobie prawdę kiedy nie mam w sobie żadnych promili alko. Sam rozumiesz."
"Tak Harry! To znaczy się, rozumiem :) Mówmy szczerze. Też nie mogę się doczekać spotkania z tobą. Kręci mnie twój uśmiech, a mówię o tym dość otwarcie, bo... Nie ważne."
"No powiedz mi. Zacząłeś, więc na pewno chcesz dokończyć, nie bój się. Wszystko okey?"
"Tak Hazz okey. Tylko ja jestem inny. Nie gwarantuję Ci, że się w tobie nie zakocham..." Napisałem. Chyba naprawdę postradałem rozum dzisiejszego wieczoru, widzieliśmy się zaledwie trzy razy...
Nie odpisywał mi. Świetnie. Wszystko zepsułem. Nie mogłem jak normalny człowiek pisać z nim?! Heh widocznie nie. Zapomniałem, że NIE JESTEM NORMALNY.
"Wow. To nic takiego w sumie. Miłość to miłość, tylko trochę mnie to zdziwiło. Bo wiesz... Nie sądziłem że jesteś... Kim właściwie jesteś Lou?"
"NIE WIEM."
"Nie zranię Cię. Przyrzekam. Nie odrzucę Cię ze względu na orientację skarbię x :)" Odetchnąłem głęboko rumieniąc się przy okazji. Oparłem głowę o poduszkę i przymknąłem na chwilę oczy.
-Jest dobrze...- Szepnąłem sam do siebie, żeby uwierzyć, że to nie sen.
"Dziękuję Harry! Nawet nie wiesz jak bardzo Ci dziękuję! Chyba położę się już spać, robię się zmęczony, ale w razie czegoś pisz. Zawszę odpiszę."
"Dobranoc skarbie xX"
"Dobranoc kotku xX"
"Kolorooowych :*" Holy shit! Szybko nie zasnę. Chyba się napaliłem! O w modę, jak dawno nie czułem się tak jak dzisiaj. Tak jak teraz.
"Tobie też kocie :* Szybkiego powrotu do swojego łóżka :)"
"Dziękuję! Przyda się. Ciągle leże na fotelu i patrzę w lustro na swoje zmęczone oczy. Chciałbym teraz kogoś przy mnie, kto by mnie rozbudził uśmiechem jak twój. Albo kogoś kto by mnie przytulił i nie puszczał dopóki bym tego nie zechciał Lou :)"
"Hmm zastanawiam się kogo masz namyśli, ale jakoś nie mogę zgadnąć. Może mi uświadom o kim tak myślisz Curly." Nie wiem skąd mi się biorą te ksywki. Mam nadzieję, że mu to nie przeszkadza...
"Ciebie Boo Bear! Hehe. No ale cóż muszę czekać do jutra."
"Tak właściwie to już dzisiaj Harry. Jest po 00:00 Dobranoc po raz ostatni. Xx"
"Tak, zapomniałem. Dobranoc :*"

***
       Ta rozmowa była co najmniej ekscytująca! Louis Tomlinson jest niesamowity! I jest gejem...? Trochę zbił mnie tym z tropu. Ale przynajmniej mnie nie okłamuję, i tak go kocham... To znaczy lubię. Ja pierdole naprawdę tak pomyślałem... Teraz tylko czekać na południe, spotkanie z nim. Ciekawe co się stanie. Nie potrafiłem opanować nie dość, że swoich myśli to jeszcze moich palców! Nie wiem skąd brały mi się określenia typu Boo Bear i LouLou. Byłem w totalnym szoku. Pewnie Louis nie miał lepiej. Jego słowa "Nie gwarantuję Ci, że się w tobie nie zakocham..." były prawdziwe. Znam go już na tyle, żeby to stwierdzić. Kto wie czy ja nie mógłbym napisać tego samego. To wszystko powoli zaczyna mnie irytować do cholery jasnej! Dlaczego nie mogłem zapomnieć o tej zajebistej dupie, oczach i zakłopotanym uśmiechu! Nie mogłem zabujać się w jakiejś lasce?! Nie. Musiał to być on. ON, chłopak.
Styles dupku ogarnij się, nie jesteś pedałem... To znaczy gejem.(Nie chcę obrażać Louis'a. Mam do niego szacunek.) Lecz jednak. Co byłoby gdybym okazał się gejem tylko dla jednego chłopaka? To jest w ogóle możliwe?

*Rano godzina 10:00*

     -Cholera! Tato dlaczego mnie nie obudziłeś, tak jak Cię prosiłem?!- Krzyknąłem do uchylonych drzwi w pokoju.
     -Zamknij się! Budziłem Cię, nie mój problem, że nie słyszałeś!
     -Kurwa mać. -Zakląłem pod nosem i szybko wstałem.
     -Słyszałem!
     -Mam to w dupie!- Rzuciłem śpiewająca z wielkim sarkazmem i wpadłem do toalety. Wyglądałem strasznie. Jak ja się tak pokaże Louis'owi. Wróciłem po 1:00 w nocy, a mając nadzieje, że znajdę Loui'ego na plaży, zamiast położyć się spać, jeszcze wymknąłem się z domu. Ale jednak nikogo nie było... Za to kiedy siedziałem w ciemnościach na pisaku, chyba po raz pierwszy próbowałem wsłuchać się w to co mnie otaczało. Słyszałem każdą uderzającą o ziemie falę. A najciekawsze było to, że myślałem właśnie o Tomlinsonie. Praktycznie wszystkie myśli ostatnio się na nim skupiają.
Przetrzepałem nieogarnięte włosy i od razu było lepiej. Mogę się założyć, że za chwile ktoś mnie wyczai jeśli pojadę samochodem, dlatego muszę wsiąść w autobus... Umyłem zęby, wziąłem torbę i zbiegłem na dół.
     -Gdzie idziesz?- Spytał Greg kiedy mnie zobaczył.
     -Jade. Nie ważne...- Odpowiedziałem sucho otwierając lodówkę.
     -Uważaj na debili.- Teraz próbował być miły. Ja pierdole co za świat.
     -Wiem. Będę jechać autobusem. Nie wiem, o której będę z powrotem.
     -Dobrze wiedzieć. Nie masz dzisiaj nigdzie wychodzić?
     -Nie. Mam wolne.- Upiłem łyk mleka z podłużnego kartonu.
     -Hej! Zjedz normalnie, a nie pijesz z butelki.
     -Nie chce mi się.
     -Ale mi się chce! Weź miskę i zrób sobie porządne śniadanie.
     -Zrobiłbyś mi? Nie zdążę na autobus, a muszę jeszcze coś zabrać.
     -Ja pierdole... Idź.
     -Dzięki tato.- Chyba powiedziałem do niego w ten sposób pierwszy raz od śmierci mamy.Zostawiłem go w kuchni i kolejny raz pobiegłem na górę. Nie wiem dlaczego się stresowałem. Mam nadzieję, że będzie fajnie i nie będzie niezręcznie. Chciałbym się do niego zbliżyć, nie tylko jako kumpel czy przyjaciel... Mógłbym podziwiać jego oczy non stop. Dostrzegłem tak niewiele przez niecałe dwie sekundy. Wszystkie detale umknęły mi zbyt szybko bym mógł je dostrzec i docenić. Nie jestem gejem, nie jestem też biseksualny, ale hetero także nie jest dla mnie. Pierwszy raz czuję takie coś. Kocham tylko Louis'a Tomlinson'a. Nie wiem skąd nagle biorą mi się takie fakty, ale to przychodzi samo, nawet nie wiesz kiedy. Nie znam dokładnie mojej orientacji (wracając do tego). Mam w dupie co inni myślą. Nareszcie zacząłem odkrywać prawdziwego siebie, dzięki temu chłopakowi. Możliwe, że zabrzmi to śmiesznie lecz nie dla mnie. Loui jest moją orientacją. Wiesz chodzi mi o to, że przy nikim innym, nie czuję się jak przy nim.
-Haha. Wiem o co Ci chodzi idioto. Przecież jestem tobą.
-To nie jest zabawne. To wręcz chore! Znam go dopiero cztery dni! Do tego to chłopak. Nawet z dziewczyną nigdy nie przeżyłem czegoś takiego. A po za tym chyba powinieneś mnie wspierać, doradzić czy coś w tym stylu, a nie się śmiać!
-Może tak może nie. Nie ważne jaka to płeć debilu. Zresztą co ja się będę wysilał. Sam wiesz, że kiedy kochasz nie liczą się zasady.
-Prawda, ale nigdy nie mogłem odszukać siebie. Zawsze byłem marionetką i to u własnego ojca. Nawet mama nie miała wiele do gadania. Broniła mnie i pocieszała mówiąc "Kiedyś wszystko się ułoży i będzie dobrze, obiecuję kochanie." Siedzieliśmy czasem u mnie w pokoju, a ja jak małe dziecko płakałem w jej ramię. Przytulała mnie tak mocno, że czułem bicie jej serca...
Poczułem ciepłe łzy pod powiekami i szybko zamrugałem, jedna z nich spłynęła mi po poliku, następnie druga... Starałem się uspokoić. Jak do cholery?! Kiedy osoba, którą kochasz (Tak właściwie to smutne, że słowo 'kochać' nie jest zabronione jak na przykład 'kurwa'. Nie mam tu na myśli znaczenia tych słów. Ale żałuję, że tak dużo osób praktycznie nie wie co ono oznacza. Stało się tylko czasownikiem. Przeciętnym, zwyczajnym słowem. Paroma literkami złożonymi do siebie. Rzadko spotyka się kogoś kto zna jego prawdziwe znaczenie. Dlatego też żałuję, że nie mogę określić tego co czuję do Louis'a i mamy w inny sposób. 'Kocham' to za mało, o wiele...) przestała żyć. Nigdy już nie usłyszę jej serca i spokojnego głosu. Nie dotknę i nie przytulę i choć wierzę, że kiedyś jeszcze ją zobaczę to tracę nadzieje na miłość... Nie wykluczone jednak, że ją znalazłem. W nocy zastanawiałem się, czy tą osobą nie mógłby być LouLou. Jeszcze niedokładnie mu się przyglądałem, ale ma oczy moje mamy i jakiś wewnętrzne podobieństwo. Taką... Nieskazitelność.
     -Schodź na dół!- Cholera moje oczy, zaczerwienione i wilgotne. Trzy razy głęboko nabrałem powietrza i powoli wypuściłem je z ust, żeby się uspokoić. Podszedłem do lustra i przetarłem oczy. Przemyłem twarz błagając, aby się nie domyślił. Muszę się stąd jak najprędzej ulotnić.
Westchnąłem kolejny raz zbiegając do kuchni z torbą (która jakimś cudem poprawiała mi humor), usiadłem przy stole, a po paru chwilach już stałem w przedsionku ubierając buty. 11:38. Czterdzieści dwa po mam autobus! Świetnie cztery minuty. Przyspieszyłem tępo...
     -Wychodzę!- Rzuciłem trzaskając drzwiami, ten zaczął coś jeszcze krzyczeć, ale w dupie to mieć.
-Jak zawsze wszystko masz gdzieś...
-Nie prawda! Mojego Boo Bear'a nie mam, tak samo też Zayn'a i mamy. Nie mam czasu z tobą zresztą gadać, muszę skupić się, żeby zdążyć na autobus.

3 komentarze:

  1. Jak ja się jaram jak to czytam <3 Ile emocji <3 ..W pewnej części można powiedzieć, że przeżywam to jakbym była na ich miejscu .. Opisujesz to tak jakbyś była nimi .. Po prostu zakochałam się w tym blogu ..<3 WOOOOW . Amazing o.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie piszesz , widzę , że się wszystko rozkręca . :) Polubiłam to opowiadanie , nawet bardzo ! Czekam na następny rozdział . ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki Larry *.* omg!!!... Zajebisty rozdział :p... Szybko pisz następny!!!... Mam nadzieję że w następnym będzie dużo slodkiego Larry'ego :D...
    Zapraszam na mój blog
    one-direction99.blog.pl

    OdpowiedzUsuń