Pytanie

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdz. 8

Krótki, ale w końcu Larry *.*
         Następny będzie długi i mam nadzieje, że nie nudny i nie zepsuje go tak jak psuje każdy rozdział... -.-' PS [następny rozdział w sobotę. xX]
             Enjoy.

     Czekając na Harry'ego pod drzewem, czułem jak trzęsły mi się kolana. Za chwilę się pojawi, jak podejdzie i mnie przytuli (o ile w ogóle to zrobi) to chyba zemdleję. Musiałem się czymś zająć, przecież nie będę stał jak taki ostatni dziwak. Nie jestem pewien czy mógłbym posłuchać muzyki z jego komórki, bo wczoraj znalazłem w jednej z kieszonek świetne słuchawki, które aż się proszą o założenie. Ach raz kozie śmierć, najwyżej mi się dostanie od loczka.
Wsunąłem słuchawki w uszy i powoli przeglądałem jego kartotekę utworów.
Przeważał zespół Kodaline, więc postanowiłem przesłuchać jednej z przypadkowych piosenek. "Pray" Zaskoczyła mnie początkowa melodia tej piosenki, tak samo jak dalszy jej ciąg. Nie sądziłem, że Harry słucha takiej muzyki. To jest piękne doprawdy. Puściłem kolejny kawałek "The Answer" Next amazing song. "High Hopes" Jeszcze jeden. Z każdą chwilą wciągałem się coraz mocniej w znaczenie piosenek i w ich hipnotyzującą melodię. Przymknąłem oczy i powoli zsunąłem się na ziemie siadając na piasku. Czułem jakby nagle zaczął padać dookoła moich myśli diamentowy deszcz, podczas którego piękny chłopak obracał się w kółko z rozłożonymi rękoma, uśmiechnięty. Wcale nie zależało mu na diamentach, lecz bardziej na pięknej chwili w której się właśnie znajdował. Cudowne dołeczki ozdabiające jego nieskazitelny uśmiech, przyprawiały moje ciało o dreszcze. Bujne loki rozwiewał wiatr biorący się znikąd. Obraz rozdzierający się przed moimi oczyma był najpiękniejszą rzeczą o jakiej mogłem kiedykolwiek śnić. Za nim zaczął rozpościerać się zielono błękitny krajobraz, który powoli przeistaczał się w polanę, góry i błękitne niebo bez ani jednej małej chmurki. Czułem się jakbym był tam z nim. W pewnej chwili zatrzymał się i obrócił już poważny w moją stronę. Jakby dopiero mnie zauważył, jakby ktoś wstrzyknął w niego truciznę przez którą odpłynął. Podążał do mnie z lekko rozchylonymi ustami, głęboko zielonymi tęczówkami i luźno opuszczonymi rękoma. Stawiał powolne kroki, jeden po drugim nie patrząc na to co się znajduję przed nim. Skupiony był tylko na mnie...
W pewnej chwili nieziemską bajkę przerwał mi głos, który od razu rozpoznałem i nie musiałem otwierać oczu żeby się uśmiechnąć.
     -Cześć Harry.- Powiedziałem nareszcie uchylając powieki, a widząc jego zielone soczewki zaraz przy moich błękitnych źrenicach automatycznie usadowiłem kąciki ust wyżej.
     -Cześć Loui.- Chłopak szepnął łagodnie ukazując swój subtelny uśmiech, jak przed sekundą. Tkwiliśmy w pewym transie jakiś czas, lecz to nam w ogóle nie przeszkadzało... Kucając nade mną opierał się swoimi łokciami o moje skulone kolana. Podpierając się na dłoniach nie mógł oderwać ode mnie wzroku, a ja reagując dosłownie tak samo, tylko wyjąłem jedną słuchawkę z mojego ucha, dzieląc się z nim tym cudownym uczuciem, które przeżywałem z jego kojącą muzyką. Znów poczułem się jak w tamtej bajcę. Tylko teraz wszystko wydawało się być realne. Harry spoglądał na mnie z lekko rozchylonymi wargami. Tak jakbym go pochłonął do swego środka. Zaczęliśmy zbliżać się do siebie i wpatrywać w swoje oczy mocniej, starając się nie stracić ostrości. W końcu oboje je przymknęliśmy i w momencie zetknięcia się naszych warg poczułem jakbym zamieniał się w księcia. Towarzysząca pocałunkowi muzyka dopełniła nas. Nie odrywaliśmy od siebie ust, wręcz zastygłem jak on. Czy to możliwe? Z dziwnej żaby zmieniłem się w księcia z własnej baśni. Po chwili odkleił się ode mnie lekko jednak nie tracąc kontaktu wzrokowego wciąż pozostawał centymetry od moich ust. Szepnął
     -Kocham tą piosenkę Lou...- Zamknął na chwilę oczy, spuścił głowę na dół i dodał- Chyba kocham także Ciebie...- Ja... On... Jezu! To było piękne... Koch-Kocha mnie? Harry mnie kocha. To jest wręcz niemożliwe. Jak w tak krótkim czasie przywiązaliśmy się do siebie tak mocno. Przecież on nie jest... Nie jest gejem... Zaszkliły mi się oczy, uniosłem podbródek Harry'ego na moją wysokość.
     -Spójrz na mnie...- Od razu otwarł oczy bo usłyszał mój łamiący się głos.
     -Dlaczego płaczesz Lou? -Opiekuńczo spytał, pierwszy raz usłyszałem u niego taki ton głosu. Był niesamowity, jak wszystko u niego.- Hej Loulou nie płacz skarbie...- Teraz to on podpierał lekko wierzchem dłoni o mój podbródek.
     -Przepraszam Harry.
     -Dlaczego przepraszasz? Nie masz za co.
     -Wiem, przepraszam. To znaczy wiesz... Ohh gubię się przy tobie Harry. Powiedziałeś, że mnie kochasz... Jesteś tego pewien?
     -Tak BooBear. Kocham Cię!- Mówiąc mi to prosto w niebieskie tęczówki także pojawiły mu się łzy przy spojówkach. To było najcudowniejsze co mnie spotkało do tej pory.
     -Harry też... Ja ciebie...- Kurczę, dlaczego się tak zacinam!
     -Już dobrze. Wiem co chcesz powiedzieć.- Uśmiechnął się i ponownie zetknął się ze mną wargami. Pocałunek trwał tym razem dłużej i był miliard razy piękniejszy niż przed momentem. Oderwaliśmy się od siebie, szybko wstaliśmy nie zwracając uwagi na nic poza nami. Torby zamarły na nagrzanej i wysuszonej trawie, a my zbliżając się ponownie powoli, w jednej chwili szybko zmieniliśmy tępo i mocno przywarliśmy do siebie, nie zostawiając najmniejszej szczeliny pomiędzy ciałami. Niesamowite uczucie, nawet gdyby patrzyło na nas milion osób i tak nikt by tego nie zepsuł. Miłość to coś nadzwyczajnego i nie zniszczy tego nigdy, żadna "fałszywa dziewczyna" ani sława. Uniesienie i pewien sentyment będą trwały nieprzerwanie. Jeśli ktoś je ukrywa przed światem, nie ukryje przed tymi, których wiara w szczęście istnieje. Zamknąłem oczy i mocno wkomponowałem twarz w ramię zielonookiego, napawając się jego zapachem.
Uścisk trwał dłużej niż pocałunek. Usłyszałem jak przyjaciel pociągnął nosem, odsunąłem go lekko od siebie non stop nie przestając na niego patrzyć.
     -Dlaczego...- Nie mogłem dokończyć, bo ten wtulił się we mnie ponownie.
     -Bo nie sądziłem, że zakocham się w chłopaku.- Wydukał pod nosem w moją szyję tak, że wzdłuż karku przeszły mnie ciarki.
     -Czy to coś złego?- Spytałem, myśląc o najgorszym.
     -Nie wiem Lou. To nie jest złe, ale obce. Nie sądziłem, że potrafię być... Inny.- Zastygłem w jego objęciach, co od razu wyczuł.
     -Ja... Jestem inny i to lubię...- Chyba się rozpłakałem... To smutne, fakt rozumiem go. Ale zrobiło mi się wewnątrz strasznie dziwnie. Tak gorąco i przykro.
     -Louis nie płacz proszę. Nie o to mi chodziło. Wcale mi to nie przeszkadza. Słyszysz? Kurwa co ze mną jest. Ostatnio płakałem przy kimś, kiedy odeszła moja mama...- Odkleił się ode mnie i spojrzeliśmy po sobie zapłakanymi oczami. Nie mogłem się powstrzymać i natychmiast go pocałowałem, co od razu odwzajemnił. Złapał mnie w talii, zbliżył do siebie i powiedział:
     -Kocham Cię.- Uśmiechnąłem się łagodnie i odparłem, że także go kocham. Podnieśliśmy z ziemi torby upewniając się tym razem, kogo są. Widziałem, jak starał się opanować smutek, nad stratą najważniejszej osoby, którą posiadał. Chciałem móc go jakoś pocieszyć, ale stwierdziłem, że może tylko pogorszę.
     -To ja już chyba pójdę.- Powiedziałem nie chcąc zawracać mu głowy swoją osobą.
     -N-Nie musisz iść...- Wypowiedział tak cicho, że prawie nie usłyszałem. Dlatego myśląc, że robi to z powodów grzecznościowych, odwróciłem się i rzuciłem.
     -Pa Harry.- Ruszyłem przed siebie ze spuszczoną głową.
     -Louis!- Szybko zmieniłem kierunek chodu. Stanąłem naprzeciwko jego ślicznych szklanych oczu.
     -Tak?
     -Może pójdziesz ze mną do Zayn'a?- Wyszeptał pełen tajemnic spoglądając na mnie.
     -Jeśli ze chcesz. Pod jednym warunkiem.
     -Jakim?- Zdziwił się.
     -Powiesz mi kim jest Zayn i w końcu się uśmiechniesz.- Chciałem mu pomóc jak najbardziej potrafiłem. I co się okazało, skutkowało. Harry lekko się uśmiechając pocałował mnie w policzek ( nie wiedząc do końca czy dobrze robi. Czuł się dziwnie w nowej sytuacji.) i ciągnąc za rękę odrzekł.
     -Zayn to mój najlepszy przyjaciel! Musisz go poznać!
     -Haha! W porządku.
     -Lou...- Powiedział puszczając moją dłoń.- Wiesz... Cholernie chciałbym wziąć Cię za rękę, ale reporterzy od razu zaczęliby robić wszystko, żeby zdobyć sensacje dla mediów. Napewno rozumiesz.- Lekko się zarumieniłem i ze speszonym uśmieszkiem pokiwałem głową.

8 komentarzy:

  1. Rozdział Mega ! O boże ja chce więcej. Uzależniłam się.Dzisiaj przeczytałam wszystkie rozdziały. Zakochałam się w Twoim blogu :D
    Mam pytanie:Czy byś mogła zrobic mi szablon ? Bo mi nie wychodzi ,a poprzedni kuzynka mi robiła ,ale jej się nie chce. Ładnie proszę :*
    Zapraszam do siebie.Mam nadzieje ,ze zainteresują Cię losy Niall'a i Jasmine oraz ,że zostawisz coś po sobie :D
    http://reason-to-smilex.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty słabo piszesz ... ?!?!!? ; o W takim razie ja mam słabą psychę ... Kurwa . Zaczęłam płakać ... Chciałabym potrafić tak pisać ...
    Ten rozdział jest zajebisty . !!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog jest świetny,a rozdział to po prostu cudo, uzależniłam się od czytania tego. <3 :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam to czytać <:

    OdpowiedzUsuń
  5. UWIELBIAM TO ;=*

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się ten rozdział. Taki Larry. *o* Kocham to ich zbliżenie. OMG! Musisz dodać szybko nowy rozdzaił! Życzę weny!

    Pozdrawiam, @WorldWithMagic

    Zapraszam do mnie ---- > http://larrystylinson-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ochhh świetne oopowiadanie.. ;D
    Zapraszam do mnie na bloga rowniez o larrym..
    http://day-to-day-together.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń