Pytanie
niedziela, 10 marca 2013
Rozdz. 9
-Daleko jeszcze?- Zapytał mnie zmęczony Lou.
-Już jesteśmy- odparłem także dysząc. Musieliśmy iść na piechotę do Zayn'a, bo nie zdążyliśmy na autobus. Zajebiście było spacerować przez ponad trzy godziny z Louis'em. Nie mamy aż tylu wspólnych tematów, ale oboje dopełniamy siebie pod każdym stopniem. On uczy mnie, a za chwilę ja jego. Kiedy specjalnie przechodziliśmy polami, żeby nikt mnie nie zobaczył, pokazałem mu zdjęcia na konkurs. Nagle stanął w miejscu, a ja zdziwiony zatrzymałem się zaraz przed nim.
-Co się stało?- Spytałem od razu.
-Te miejsce, to jak je ująłeś. Boże Harry jesteś niesamowity.- Powiedział, a ja od razu zawstydzony wymówiłem krótkie, ale szczere, dziękuję.- Harry naprawdę to miejsce jest wręcz magiczne! Tak jakbyś znajdował się w baśni! Jesteś perfekcyjny dla mnie...- To wymamrotał tym razem trochę ciszej jakby bardziej do siebie, ale i tak usłyszałem. Robiło mi się przez to dziwnie w środku. Zazwyczaj jak wyrywałem dziewczyny to nigdy nie czułem tak miłego uczucia.
-Wiesz Lou? Zaprowadzę Cię tam.
-Naprawdę?- Zapytał z najśliczniejszym uśmiechem jaki mogłem kiedykolwiek zobaczyć.
-Tak- powiedziałem i ucałowałem go w polik.- Ale teraz chodź dalej, bo się spóźnimy.- Ruszyłem ciągnąc go za rękę, a ten zrobił swój znaczący odruch zadowolenia. Niektórzy mogliby to odebrać jak rodzaj jakiegoś uniesienia, a inni jako wyładowanie energii. (wiecie co mam na myśli, takie specyficzne ruchy naszego LouLou).
No więc... Właśnie na rozmowach o wszystkim i niczym doszliśmy do domu Zayn'a. Standardowy dzwonek do drzwi rozbudził cały dom, a my we dwoje staliśmy osłupieli przed zamkniętymi drzwiami.
-Tak właściwie? Co ja sobie cholera myślałem!
-Sam nie wiem. Haha myślałeś, że przyjdziesz tu z nim i co? Zwyczajnie powiedz wszystko Malikowi?
-Naprawdę jestem zjebany...
-Jeśli ty to i ja! Spoko jakoś dam rady radę. Przecież nic mu na razie nie musisz mówić. Twój nowy znajomy, a poznaliście się u psychologa.
-No tak, przecież w ten sposób nie skłamie! Dzięki Curly. (tak nazywałem drugą część siebie- Curly nie wiem skąd mi się to wzięło, ale kiedy byłem mały chyba mojej mamie zdarzało się tak gadać.)
-Hej Lou. Tylko na razie nic nie mów, ja się tym zajmę okey?
-Wiesz jak mało mówię.- No tak, przecież Lou otworzył się tylko przede mną. Jak poznaliśmy się na plaży, można było pomyśleć, że dopiero co zaczął mówić. Nie zdążyłem odpowiedzieć, a już drzwi otworzył mi Zayn.
-Cześć stary! Szybciej nie można było?!- Przywitał się poklepując po plecach.
-Sorry! Nie zdążyłem na autobus... A tak w ogóle, to jest Louis.- Wskazałem na nieśmiałego (zupełnie innego) Lou.
-Hej Louis. Jestem Zayn.- Wyciągnął rękę do Tomlinson'a a ten skromnie się uśmiechnął i szepnął krótkie cześć.- No dobra to wejdźcie, Harry masz aparat?
-Tak, tylko została godzina do rozpoczęcia pokazu. Musisz się streścić. I pamiętaj stary bądź mną, wiesz jakim...- Chodziło o prawdziwego mnie, nie takiego jakim byłem na zewnątrz, ale głęboko. Niedostępny dla nikogo. Zayn zna mnie od dzieciństwa, więc wszystko o mnie wie. Ufam mu jak nikomu innemu, ostatnio Louis coraz częściej staję się osobą pośredniczą z Mulatem. Pomijając wszystko miałem niewyżytą ochotę zostać z Lou sam na sam... W DOMU. A teraz będę miał okazję. Nie wiem naprawdę co się ze mną dzieje, ale chciałbym zobaczyć jak ten słodki, skromny i cichy chłopczyk nareszcie zamieni się w mężczyznę, którym powinien być. W napaloną bestię. Moja fantazja mnie przeraża do cholery! Ogarnij dupę Styles!
-Hej! Chłopie słuchasz mnie?!- Ocknąłem się potrząsając lekko głową. Nie wiem jak, ale musiałem chyba wyjść z siebie bo właśnie siedziałem w pokoju Malika. Czarne łóżko znajdujące się pod ścianą zajmował właśnie on, na ciemno-brązowym krześle przy biurku siedział spokojnie Loui. A ja tkwiłem bez emocjonalnie na jednej z ciemno-fioletowych puf.
-Tak, tak. Zamyśliłem się. Powiedz jeszcze raz...
-Kurwa! Ogarnij się i słuchaj. Wychodzę tak? Możesz tu zostać z Louis'em i poczekać na mnie. Jak zwykle czuj się jak u siebie. Nikogo nie będzie więc nie musisz się martwić. Twój ojciec myśli że pojechałeś ze mną do Perrie, za miasto. Będziesz miał chwilę niedoczekanego spokoju. Wracam za 3 godziny. Cześć!- Wszystko to powiedział prawie że na jednym wydechu, szybko pakując plecak, i od razu wyszedł nie czekając na odpowiedź.
-Więc... Mamy 3 godziny.- Zadziornie się uśmiechnąłem w stronę zdezorientowanego Louis'a.
-Nawet sobie nie myśl Harry!- Powiedział, trochę się rozluźniając i śmiejąc. Podniosłem się z pufy i podszedłem w jego stronę bardzo wolno, nie spuszczałem z niego wzroku.
-Nawet nie wiesz co sobie myślę...- Powiedziałem tajemniczo już przestając zwracać uwagę na wszystko poza nim. Za późno na panowanie nad sobą, niestety. Już mnie zahipnotyzował.
-Harry ja...- Chyba właśnie robiłem z nim to samo co on ze mną. Nachyliłem się nad nim lekko i pocałowałem. Chłopak mnie zaskoczył kiedy przyciągnął mnie bliżej siebie za loki. Mimowolnie moje kąciki ust wzniosły się w górę. Szybko zadziałałem i podniosłem Lou z krzesła łapiąc za jego koszulę, a przy tym przypadkowo rozpiąłem trzy pierwsze guziki...
-Zayn się chyba nie pogniewa jak skorzystamy z jego łóżka. Jest strasznie wygodne...- Oderwałem się na chwilę, od jego smakowitych ust po to by pokierować jego sylwetkę na ciemną pościel.
-Nie wierzę Ci- Łoo! Lou chyba właśnie mnie podpuścił. Kurwa chyba zaraz nie wytrzymam i zrobię coś czego przenigdy bym się po sobie nie spodziewał!
Czyżbym właśnie podniecił się na widok chłopca...
-Przekonasz się...- Znów dokończyłem tajemniczo rzucając go na łóżko, od razu przyległem do niego układając nasze nogi jak najbardziej wygodnie (akurat w ten sposób, że udami mogliśmy ocierać się o nasze członki...
-Tak, tak to tylko zbieg okoliczności wmawiaj sobie Harry...
-Och zamknij się, dobrze? Musiałeś przyleźć w tym momencie?!
-Haha! Jesteś idiotą. Sam tego chciałeś jak zwykle.
-Już nie chcę! Wal się...)
Nienawidziłem go. Wracając do mojego prawdziwego życia, które teraz i tak było jak z bajki. Wiedziałem, że niebieskooki już wie o mojej erekcji. Bo tak samo jak on, ja czułem jego... Niecodzienne uczucie widzieć jak podnieca się mężczyzna, tym bardziej jeśli się go kocha. Chyba nie mogę się tego wypierać. Wiem to i tyle. W jednej chwili moje myśli znów odbiegły od wszystkiego, kiedy poczułem chłodną dłoń na moim podbrzuszu, od razu się spiąłem unosząc biodra lekko ku górze. Przyzwyczajając się do letniego dotyku, znów opuściłem je na byłe miejsce, sam zaczynając wczołgiwać się pod koszulę Louis'a. Chłopak pieszcząc moją gumkę od bokserek powoli się pod nią wsuwał. Cały czas całowaliśmy się i ocieraliśmy swoimi kroczami... Poczułem jak moja erekcja wysuwa się spod bokserek Clavin'a, a Louis powoli zaczyna robić to co zamierzał. Trzęsłem się, a przez brzuch co chwila przelatywały motyle. Poruszał ręką w tą i z powrotem a ja oniemiały po prostu wciąż go całowałem, bo byłem w zbyt dużym uniesieniu aby robić coś więcej.
-Louis!- Krzyknąłem sam się nie spodziewając tak nagłego dojścia. Za późno go ostrzegłem, bo już biała substancja spływała po moim koledze i dłoni Lou. Spojrzałem mu niepewnie w oczy, czy na pewno tego chciał? Ale on na szczęście się uśmiechnął i spoglądając mi w oczy złożył tak jakby nieśmiertelny pocałunek, na znak tego jak mnie kocha...
Cudowne.
Teraz nasze klatki piersiowe oddychały raz odsuwając się od siebie, a kiedy wciągaliśmy powietrze znów się ze sobą stykały bardzo mocno. Wolałem być nim. A nie z nim. Więc zatrzymałem na chwile powietrze w płucach i odetchnąłem tak, aby nie oderwać się tym razem nawet na sekundę od jego mocno bijącego serca. (Podczas kiedy on wdychał powietrze, ja wydychałem, tym sposobem nasze klatki pozostały ze sobą scalone.)
Tętno powoli się uspokajało. Przestaliśmy nawet się całować. Leżeliśmy bardzo blisko siebie.
Nieziemski Błękit i podmorska zieleń właśnie łączyły się ze sobą, za pomocą odbicia w wodzie. Wszystko dekorował przezroczysty zachód słońca.
Nie wiem co mi się przy nim działo, jakby włączył mi się inny tok myślenia. Lou wyciągnął dłoń w moją stronę i lekko ją rozwinął. Zrobiłem to samo, domyślając się o co mu chodzi. Kiedy się dotykaliśmy czułem niesamowite uczucie wewnątrz. Pomału zbliżaliśmy do siebie ręce aż nadszedł punkt kulminacyjny zetknięcia się opuszków palców... Ciarki przemierzyły moje całe ciało, Lou także drgnął. Nie spuszczaliśmy naszego wzroku z siebie. Ścisnęliśmy nasze dłonie splątując palce.
Uśmiechnąłem się, wywołując uśmiech sto razy piękniejszy u drugiej osoby.
Przysunąłem Tomma jeszcze bliżej mocno go przytulając.
-Zapamiętam Cię do końca swoich dni...- Szepnąłem.
-Ja też Harry. Ty będziesz ze mną do końca życia...- Z trudem przełknąłem ślinę, modląc się w tej chwili żeby te słowa stały się prawdą.
-Życzę sobie, żebyśmy już zawsze byli we dwójkę. Sam na sam, bez nikogo. Żeby nikt nie widział i nie przeszkodził nam w miłości.- Wypowiedziałem to w pewnym sensie sam do siebie, ale Louis zrobił coś czym to potwierdził. Spoważniał. I powoli pokiwał głową.
-Czy to się spełni Lou?- Spytałem po chwili myśląc, co ja bredziłem z głupim życzeniem. Ale Tomlinson sprawił, że naprawdę zacząłem w nie wierzyć...
-Harry. Spójrz na mnie i posłuchaj uważnie.- Tak zrobiłem.- To co przed chwilą wypowiedziałeś, spełni się. Przyrzekam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oooooo.... piękne, czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się rozdział i że się do sb zbliżyli, ale mogłaś bardziej opisać całą sytuację .:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , @WorldWithMagic
Wiem o tym właśnie, tylko zależało mi na szybkim dodaniu rozdziału, sama wiesz ; p
UsuńO jaa *.* ... Pięknie <3
OdpowiedzUsuńlouis i harry są coraz bliżej :)
mam nadzieję że szybko dodasz następny :*
dostaje ADHD jak długo nie ma rozdziału xD...
muszę przyznać, że też dostaję ADHD ; D
UsuńOjej *.*
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten rozdział .
:)
Boże, to jest takie świetne ;).
OdpowiedzUsuńProszę, częściej dodawaj rozdziały c;
Nie mam słów by opisać to opowiadanie.
Możesz mnie informować ? ( Twitter: @I_AdmireNiall69)
I po raz kolejny miałam łzy w oczach <3 .
OdpowiedzUsuńCodzienne wchodzenie na tw bloga i sprwdzam czy nowy rozdział je ; > ..
Świetne ; )