Pytanie

sobota, 16 marca 2013

Rozdz. 10



           Ocknąłem się wraz z Harry'm kiedy usłyszeliśmy trzask drzwi. Szybko zerwałem się z łóżka i zająłem swoje poprzednia miejsce. Curly wygładził dłonią pościel i rzucił mi znaczące spojrzenie po czym wybiegł do łazienki.
     -Jestem już!- Zayn wszedł do pokoju.- Naprawdę cały czas siedzisz na ty krześle? Trzy godziny?- Chyba rozbawiła go moja jakby to nazwać, skromna postawa?
     -Na to wychodzi.
     -Skąd znasz Harry'ego, bo chyba mi o tobie nie mówił.
     -Zgadza się...- Zrobiłem chwilę przerwy, a ten już zaczął coś mówić, nie był jak Harry, irytował mnie.
     -Chyba nie mówisz dużo, zgadłem?- Szarmancko się roześmiał, jakby tylko potwierdzał swoje słowa.
     -Poznaliśmy się na spotkaniach u psycholog, choć wcześniej przypadkiem nocą na plaży.
     -Aha. Ale jak doszło, że zaczęliście się spotykać?- na słowa Zayn'a zrobiło mi się gorąco. Chodziło mu o znajomość, a nie relacje między nami. Próbowałem uspokoić tętno i odpowiedziałem.
     -Kiedy wpadliśmy na siebie, z nieuwagi wymieniliśmy się torbami.- trochę się jąkałem, bo byłem po części zmuszony do rozmowy. W ostatniej chwili uratował mnie Harry i dokończył za mnie.
     -Później musiałem szukać z nim kontaktu, ale niezupełnie wiedziałem jak ro zrobić. Na szczęście Louis znalazł mnie pierwszy i się zaczęło.
     -Haha dziwne, ale dobrze, że znalazłeś sobie kumpla.- To dopiero było dziwne, gdyby tylko wiedział kim jesteśmy dla siebie z Harry'm to nie wiem jakby zareagował. Wydaje mi się, że loczek i tak mu w końcu powie, przecież to jego najlepszy przyjaciel, któremu mówi wszystko. W jednej chwili zielonooki spojrzał na mnie i na Zayn'a jakby chciał powiedzieć coś bardzo, ale to bardzo ważnego i pytał mnie o zgodę.
     -Zayn tak właściwie to ja i Louis... Bo my... No cholera!- Chyba chciał powiedzieć co dla siebie znaczymy, ale przerwał mu dzwonek telefonu, który natychmiast odrzucił.
     -Kto to?- Zapytałem.
     -Mój ojciec!- Odpowiedział wkurzony.
     -Harry nie ważne, co chciałeś powiedzieć, zanim pójdziesz to muszę Ci powiedzieć! Wygrałem! To znaczy ty wygrałeś!- Ucieszyłem się, ale chyba nie tak jak zwycięzca... Harry osłupiał, zrobił wielkie oczy i w jednej chwili podbiegł do Mulata i objął go najmocniej jak potrafił.
     -Żartujesz sobie?!- Krzyczał trzęsąc ciemnookim.
     -Haha! Nie idioto! Naprawdę to wygrałeś!
     -Przecież to był konkurs krajowy! Wygrałem to cholerstwo?!- Jeszcze raz objął go, po czym obrócił się w moją stronę i szybko wstałem aby mógł mnie też przytulić. Tak zrobił. Podbiegł do mnie i mocno przywarł do klatki piersiowej obejmując za kark. -Lou nie wiesz jak strasznie się cieszę!- Szepnął mi do ucha przy okazji doprowadzając mnie do uniesienia.
     -Ja też się cieszę skarbie.- Powiedziałem jeszcze ciszej, żeby Zayn nie usłyszał.
Znowu zadzwonił telefon i tym razem przerwał mnie.
     -Cholera! Halo?!- Odebrał wkurzony. Słuchał wrzasku swojego ojca czasem przymykając oczy ze strachu lub zbyt głośnego tonu po drugiej stronie słuchawki. Nawet ja słyszałem co mówił jego tata. Miał wracać do domu, wychodzą za 10min. Nikt nie może się dowiedzieć gdzie był, ma jechać do domu na około. Współczuję mu.
     -Muszę wracać, Zayn zawieziesz mnie?- Oznajmił wkurzonym, ale też zawiedzionym tonem.
     -Tak spoko.- Odparł, zeszliśmy na dół i ubraliśmy się.
     -Lou zadzwonię albo napiszę wieczorem jak dam radę, w porządku?
     -Jasne.- Odpowiedziałem krótko, pożegnałem się i pobiegłem na autobus. Upewniając się po drodze czy wziąłem swoją torbę uśmiechnąłem się pod nosem. Było świetnie u Zayn'a w domu, nie pamiętam kiedy ostatnio miałem takie kontakty z chłopakiem, ale jakoś rok czasu minął. W końcu nie jestem z tych gorszych, gdyby nie mój charakter to chyba miałbym już setnego chłopaka. Że też muszę być taki zamknięty w sobie... To czasem naprawdę przeszkadza myślę, że Demmy pomoże mi wraz z Harry'm. Teraz tylko podskoczę jeszcze do sklepu kupić dziewczynką coś słodkiego. Czasem w sklepach nawet jestem tak cichy, że sprzedawca mnie nie słyszy, ale na szczęście na moim osiedlu już każdy mnie zna, więc mówię w miarę normalnie.


     Czy ja nigdy nie mogę normalnie spędzić dnia?! Chciałbym stąd uciec. Mam w dupie telewizję, moje teraźniejsze życie. Uciec daleko zabierając tylko jedną osobę. Zacząć zupełnie nowe życie, przecież i tak nie mam rodziny której na mnie zależy. Ciekawe czy mój tata wtedy by żałował tego co zrobił... Co zresztą wciąż robi. Mam na karku siniaki, jestem praktycznie cały poobijany, nikt nawet nie wie bo zawsze każe mi to maskować zanim wyjdę z domu, inaczej znów mnie bije. Czasem mam wrażenie, że robi to  bez powodu. Po prostu wraca z pracy lub z innego miejsca i ja już wiem, że będzie chujowo. Nieraz uciekałem lub oddawałem, ale w końcu stwierdziłem, że to nie miało większego sensu, bo potem było tylko gorzej. Ostatnio pobił mnie kiedy wróciłem z klubu zaraz po pierwszym spotkaniu z Louis'em. Pierdolony skurwysyn, plecy i ramiona bolą mnie do tej pory. To co dzisiaj miało miejsce u "Bad Boy'a" było dla mnie zajebiste. W końcu mogłem oderwać się od codzienności i wiedzieć, że ktoś mnie pokochał, że ktoś zaczął mnie doceniać i szanować.
Jak długo jeszcze mój ojciec nie poniesie jebanej kary za to co mi robi. Ile jeszcze minie zanim ktoś (nie licząc Zayn'a) się o tym dowie nie ode mnie... Nie mogę sobie wyobrazić jakby Greg się zachował, gdyby się dowiedział, że ktoś to wie i chce zgłosić. Chyba by mnie zabił... I to wcale nie są żarty. Najchętniej zrobiłbym wszystko żeby ktoś go w końcu wywalił z tej pracy.
Przechodząc do rzeczy całej akcji, która właśnie teraz ma miejsce. Siedzę w POCIĄGU! I jadę na jakieś przesłuchanie Jess. Po co?! "Żeby jej chłopak był z nią wszędzie, że ją wspiera... BLA BLA BLA" Taką odpowiedź udzielił mi jej ojciec. Czy dorośli naprawdę muszą być tacy... Dziwni. Sam już nie mam słów jakby ich opisać. Powierzchowni, stereotypowi, materialistyczni, pozbawieni wyobraźni... Oh mógłbym wymieniać wieki. W każdym razie na pewno brak im wrażliwości. To do czego nas zmuszają jest żałosne! Prawda czasem mają trochę racji, ale to zdarza się rzadko i tylko w przypadkach, w których sami wiemy, że źle robimy.
-Co zamierzasz zrobić z Louis'em? -zapytał mnie znajomy głos...
-Jak to co?
-No wiesz, przecież wyjechałeś.
-Wracam w poniedziałek wieczorem! Myślisz, że zostanę tam dłużej... Po za tym mam spotkanie z psychologiem- usprawiedliwiałem się sam sobie. To już chyba choroba.
-No naturalnie. Do czego to doszło, żebyś ty chciał wracać, po to by iść do psychologa. Pamiętam jak jeszcze robiłeś wszystko, żeby tylko nie chodzić na jakieś dodatkowe lekcje, zajęcia czy coś. A tu proszę Harry Styles pragnie wrócić specjalnie na spotkanie, dla swojego CHŁOPAKA.
-I co z tego? Masz z tym jakiś problem?!
-Nie, może to ty go masz Styles? Zastanów się trochę. Nie kłócisz się ze mną, tylko z samym sobą.- Co prawda, to prawda. Cholera muszę się ogarnąć.
-Nareszcie dowiedziałem się kim jestem naprawdę. Nie przeszkadza mi to... Louis jest naprawdę niesamowity.
-Wiem Harry wiem... Tak się składa, że czytam ci w myślach.
-Zabawny jesteś. Możesz już iść? Próbuję skupić się nad piosenką.
-Mhmm. Piosenką. I nad pewnym panem Tomli...
-A tylko spróbujesz! Spadaj.
Jeśli naprawdę tego chcę, odchodzi. To tak naprawdę jedyna osoba która mnie wysłuchuje, pociesza i czasem pomaga. Trochę śmieszne, bo wychodzi na to, że nie mam rodziny i przyjaciół. Chyba na to wychodzi, chociaż nie całkiem. Nie ważne. Pociągiem będę jechał całą noc, tak strasznie nie mam na to ochoty, ale pocieszam się jednym. Mam swoją własną kabinę i spokojnie będę mógł pogadać i popisać z Tomem.
     -Harry? Mógłbyś przyjść do mnie na chwilę, znaleźli nas.- Powiedziała zmęczona całym tym dniem Jessica.
     -Jasne Jes, już idę.- Schowałem słuchawki i ruszyłem za nią. Już z daleka grupka dziennikarzy zaczęła biec w naszą stronę potykając się o siebie nawzajem. Ci ludzie chyba naprawdę nie mają co robić. "Pozabijać się za pieniądze" Tak właśnie wygląda chyba praca fotoreportera. Zaczęli nas oślepiać lampami, wszystkim po kolei.
     -Możecie być ciszej?!- Chciałem ich uspokoić, bo to naprawdę przekraczało już wszelkie granice.- Ludzie chcą podróżować w spokoju! To, że my mamy takie życie, nie oznacza, że ich musicie skazywać na to samo!- Wkurwiłem się. To źle, wszyscy się zamknęli, ale ja nie miałem zamiaru. Ktoś musi mnie powstrzymać inaczej naprawdę wybuchnę.
     -Daj spokój- szepnęła mi Jess do ucha ściskając moją dłoń mocniej. Dziennikarze znów rozpoczynali akcję. Już trochę ciszej, ale dalej robili milion zdjęć na sekundę.- Może wejdźmy do mojej, znaczy naszej kabiny?- Szybko się poprawiła i weszliśmy do środka. Reporterzy ustawiwszy się w kolejkę wchodzili do nas po kolei i zadawali praktycznie takie same pytania. "Jest coś o czym nie wiemy o was?" zawsze odpowiadałem tak, ale nigdy nie powiedziałem co. Odpowiadałem tylko "To chyba jasne, że skoro jest coś o czym nie wiecie, to prędko się tego nie dowiecie." I bardzo często odpuszczali sobie wychodząc albo zadając kolejne bezsensowne pytania. "Podoba Ci się studiowanie psychologii? Dlaczego akurat to wybrałeś? Jessica jak przygotowania do filmu? Co mogłabyś powiedzieć o swoich uczuciach, które przeżywasz będąc na planie. Wszystko zajęło chyba dwie godziny. Gdy już wszyscy się rozeszli, ukradkiem wyślizgnąłem się do siebie. Jestem wykończony. Jest naprawdę późno, ale chyba zaryzykuję wysyłając sms'a do Loui'ego. Chyba tym go nie obudzę... "Cześć LouLou, śpisz kochanie? xX" Postawiłem na uczuciowe powitanko. Nie musiałem długo czekać na odpowiedź. "Nie kotku ; * Czekałem aż napiszesz. Czemu tyle Cię nie było? Do czego on Ciebie znowu zmusił hmm?" Ja pierdole, naprawdę go kocham. "Aww ;3 To słodkie. A co do tego gdzie jestem, co robiłem to masakra. Nienawidzę go! Nie znoszę wszystkich z którymi jestem w tym pociągu."
"Jakim pociągu?" Zapytał od razu i napisałem mu wszystko co tutaj się działo przez ostatni czas. A ten dodał jeszcze przy okazji "Hej! Nie mów, że nienawidzisz każdego, bo możliwe, że moja mama siedzi właśnie gdzieś w TYM POCIĄGU. Haha" Od razu poprawił mi się humor. Cholera to świetny chłopak! I do tego TYLKO mój. Cieszę się, że choć trochę dzięki mnie odważył się rozmawiać. To się jeszcze zmieni. Nie wiem czemu, nie mogę się doczekać spotkania z Demmy. Chcę jej już ufać! Chcę, żeby ona zachowała to co chciałbym jej powiedzieć dla siebie. TYLKO.
Powiem jej całą prawdę. WSZYSTKO. Ale nie we wtorek. To może jeszcze poczekać, mam nadzieję, że do tej pory ojciec mnie nie zabiję, a Louis nie zgwałci...

4 komentarze:

  1. Podoba mi się rozdział, ale trochę chaotycznie. Dodawaj nn.
    Pozdrawiam, @WorldWithMagic

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko dawaj następny :p *.* ... Nie mogę się doczekać sceny +18 trolololo

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny, a ostatnia linijka super ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam całe opowiadanie i jest świetne *.* czekam na kolejne rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń