Pytanie
środa, 20 marca 2013
Rozdz. 11
Jestem felernie wykończony podróżą, byłem zmuszony wstać o piątej, czyli wychodzi, że spałem tylko cztery godziny. Najgorsze niestety jeszcze przede mną. Niedługo wywiady, sesje Jessici na których muszę być (nie wiem po co), to wszystko tak bardzo mnie męczy. Czasem chciałbym oderwać się od tego wszystkiego i zacząć od nowa. Całkowicie. Urodzić się w innym miejscu z tą samą mamą. Kiedy o niej pomyślałem, jak zawsze zrobiło mi się smutno, westchnąłem i wstałem z miejsca powoli zabierając swoje torby, bo jakieś pięć minut wcześniej był u mnie tata Jess oznajmiając, że niedługo wysiadamy... Nie chciało mi się już nawet grać wkurzonego o to, że tak wcześnie mnie obudzili, po prostu wstałem i miałem na wszystko wyjebane.
Nagle usłyszałem głuchy pisk pociągu i jakieś krótkie ogłoszenie, mówiące na jakiej stacji się znajdujemy i ile będzie trwał postój. Spojrzałem w szybę ostatni raz napawając się świetnym widokiem wschodzącego słońca. Wyszedłem z przedziału rozglądając się wokoło. -Całe szczęście, nikogo nie ma.- Pomyślałem i zmierzyłem w stronę wyjścia.
Nareszcie. Rześkie poranne powietrze dotarło do mych nozdrzy, pobudzając moje ciało, kiedy stanąłem na schodkach. Poprawiłem czarną torbę i wzruszyłem lekko ramionami myśląc- dlaczego jest tu tak pusto? Gdzie Ci wszyscy paparazzi? To chyba mój dobry dzień, zrobili sobie wolne.- Przygryzłem dolną wargę czując jak przyjemny wiatr pełźnie przez mój kark, przyprawiając mnie o dreszcze. Cisza, spokój to właśnie to. I ten piękny wschód... Wyciągnąłem aparat siadając na jednej z ławek na peronie. Przy torach były porozstawiane starodawne lampy, ogólnie cała stacja była mi jakoś dziwnie znajoma. Cóż, skoro oni jeszcze nie wyszli, dlaczego mam się nudzić, skoro mogę porobić zdjęcia. Przyłożyłem obiektyw do oka, lekko przymykając drugie i szukałem odpowiedniego ujęcia, kiedy w pewnej chwili w obiektywie zobaczyłem ruszające się koła pociągu i dziwny głośny hałas.
-Co jest?!- Wykrzyczałem spanikowany. Oderwałem się od aparatu i wstałem podbiegając bliżej... Już się zorientowałem, że pociąg ruszył i dosłownie za sekundę będzie próbował zniknąć z moich oczu! Cholera! Cholera! Cholera! Nie jest dobrze. Mogłem się wcześniej zorientować, że coś nie gra skoro na peronie były pustki. Żadnej żywej duszy, a ja jak głupi czekałem aż wysiądą! Cholera! Idiota! ... Chociaż!
Szybko wpadłem na pomysł... Czyżby tak miało być? Może właśnie teraz mogę zacząć nowe życie? Przecież tego chciałem. Chyba zaraz z radości rzucę się na tory. Szkoda tylko, że moje szczęście nie będzie trwało długo- pomyślałem kolejny raz opadając na starą ławkę. - przecież zaraz po mnie zadzwonią...
A jeśli? Jeśli naprawdę chcę opuścić ich na zawszę? Przecież mógłbym napisać tylko Zayn'owi gdzie jestem, ufam mu na pewno nikomu by nie powiedział. Nie myślcie, że zapomniałem o Louisie. Ten debil ciągle siedzi mi w głowię. Tylko, co on sobie pomyśli, jak zadzwonię do niego oznajmiając, że zaczynam nowe życie i chcę, żeby on był jego częścią. Przecież przez moją decyzję on będzie musiał uzależnić się ode mnie. Co ja mówię. Po prostu do niego zadzwonię, sam już nie wiem co mam robić. Jedyne co to muszę szybko znaleźć bank i założyć drugie konto, po czym przelać na nie moje pieniądze...
Wszystko co robiłem w tych momentach to były zupełnie spontaniczne decyzje, sam do końca nie wiedziałem w co się pakuję, ale cholernie chciałem zmienić to co było do tej pory.
-Halo?- Usłyszałem zachrypnięty głos Lou. O kurwa! Zapomniałem, że jest 5 rano!
-Cześć Loui. Strasznie Cię przepraszam, zapomniałem, że jeszcze tak wcześnie, nie chciałem Cię budzić skarbie.
-Hej kochanie.- Cichutko zachichotał i pozwolił mi kontynuować.
- Bo wiesz, mam dla ciebie ciekawą propozycję...
-Jaką?- Poderwał się do góry od razu się rozbudzając.
-Musimy porozmawiać, jak tylko się dowiem w jakim mieście się znalazłem. Haha wyobraź sobie, że...- Tak, opowiedziałem mu wszystko co się przed chwilą stało i też o tym co postanowiłem.
-Chcesz powiedzieć, że uciekłeś z domu w ogóle tego nie przemyślając i teraz prosisz mnie żebym zrobił to samo. Czyli wychodzi na to, że namawiasz mnie do złego? -Upewnił się Lou rozbawiając mnie. Faktycznie w jego ustach, z innej perspektywy wydawało się to wszystko śmieszne.
-Haha, nie Loui. Ja nie namawiam Cię, tylko daję propozycję nie do odrzucenia. Tak mało czasu minęło, a już się za tobą stęskniłem! Przecież to tylko nocka w pociągu, nie byłbyś zbyt daleko od domu, a ja nie będę na tyle blisko aby mogli mnie znaleźć.
-Nie wiem Harry. To poważna decyzja. Wyobraź sobie, że będę musiał zostawić swoją mamę z moimi siostrami. Poza tym, co z moimi studiami?
-Przecież masz je tylko w weekendy. Wtedy moglibyśmy przyjeżdżać do miasta...- Idąc po jakiejś uliczce w nieznanej wsi, całkiem mnie olśniło! Przecież znam to miejsce. Wiedziałem, że kiedyś już tu byłem. To właśnie niedaleko stąd powstało moje zdjęcie. Opuszczona altanka, obok niej szklarnia obrośnięta biało czerwonymi różami, z których zrobiła się już prawie łąka. Nie wiem dlaczego ludzie zaniedbują takie miejsca zwyczajnie je opuszczają myśląc, że wszystko będzie tak samo.- Louis...- Pragnąłem mu to powiedzieć.- Pamiętasz jak obiecałem zaprowadzić Cię w pewne miejsce...?
-Co masz na myśli?- Spytał zdezorientowany.
-Mówię o altanie pełnej róż.- Odparłem mając nadzieje, że się ucieszy i od razu będzie chciał tutaj przyjechać.- Przypomniałem sobie tą wioskę, właśnie w niej teraz jestem i na razie dopóki czegoś dla nas nie znajdę urządzę się tam.
-Żartujesz?!- Pisnął do słuchawki, po czym od razu przeprosił śmiejąc się.- Harry, to świetnie! Porozmawiam dzisiaj z mamą i za dwie godziny powinienem do ciebie oddzwonić. Tylko błagam przez ten czas racz nie ruszać się z miejsca i nic sobie nie zrobić!
-Haha! W porządku Louis. Obiecuję. Będę stał na środku ulicy dwie godziny i bardzo uważał żeby nic sobie nie zrobić debilu.- Syknął od razu krzycząc na mnie.
-Nie! Głupku złaź z tej ulicy! Nie wiesz co to przenośnia?!
-Wiem haha. Żartuję spokojnie misiek. Już schodzę, będę czekał na twój telefon w ogrodzie.
-W porządku. To pa.
-Narazie skarbie. -Rozłączyłem się. Chyba trzeba by było zapytać kogoś o drogę i najbliższy bank, o ile w ogóle jakiś tu znajdę. Przechodziłem obok jakiejś kafejki z starym białym płotkiem przy brzegu i skrzypiącą tabliczką przyczepioną nad drzwiami. "Witamy w Hampstead Heath" Chyba właśnie odpowiedziała mi na pytanie, gdzie się znajduję. Od razu wysyłałem Louis'owi informacje, żeby mógł powiedzieć mamie coś więcej, niż fakt że chciałby jechać gdzieś na wioskę ze mną.
Postanowiłem wejść do środka i trochę popytać o najbliższą okolice. Przy barze stał wysoki blondyn o niebieskich oczach. Usiadłem na stołku i rysując kółka po blacie zacząłem mówić.
-Fajna okolica, jesteś stąd?- Chłopak spojrzał na mnie właśnie wycierając lampkę od wina.
-Tak, to "Hampstead Heath" to od roku nie jest nazwa naszej wiochy. Mój dziadek zmarł i dosłownie tydzień po jego śmierci zmienili nazwę na "Middlewich" niedaleko Holmes Chapel.
-Ach tak. Właśnie tam miałem się znaleźć.
-Chcesz powiedzieć, że się zgubiłeś?
-Nie do końca, sam tego chciałem. Zresztą nie opowiadam o sobie, sorry.
-Fakt, nie przedstawiliśmy się sobie. Jestem Naill. Mojej mamie zachciało się oryginalnego imienia i zamiast Niall zażyczyła sobie Naill.
-Świetnie- odpowiedziałem po części z sarkazmem. On zbyt dużo mówił.- Ja jestem...- Yh, co miałem odpowiedzieć? A jeśli mnie zna nikt nie może się dowiedzieć, że tu jestem.- Nazywam się Larry.- Łoo, ale zajebiście wybrnąłem. Zawsze będzie mi się to teraz kojarzyło z Tommem. Kurde to imię jest świetne. Jestem geniuszem mam tylko nadzieję, że Loueh nie będzie miał mi tego za złe.
-Dawno nie słyszałem takiego imienia.
-Wiem, moja mama też lubiła być oryginalna... -Zobaczył moją minę i od razu odwzajemnił współczuciem, chyba nie chciał pytać co się stało, ale to dobrze.
-Proszę Whisky.
-Już się robi Larry.- Odpowiedział i chwilę później dostałem kieliszek wódki. Wypiłem jednym jednym machem i poprosiłem o następną, ale ostatnią. Nie mogłem się spić przed prawdopodobnym przyjazdem Louis'a. Właśnie, zapomniałem poprawić w wiadomości, że to jest jednak Middlewich, a nie Hampstead Heath.
-Hej, znasz może opuszczony jakiś opuszczony ogród botaniczny w tej okolicy?
-Jedyne co mi przychodzi na myśl to stary ogród John'a Bell'a, który teraz jest obrośnięty jakimiś chwastami.
-Róże nazywasz chwastami?! - Od razu wybuchnąłem, ludzie czasem potrafią nas zaskakiwać.
-Nie, ale one obrosły wszystko, teraz prawie nie widać całej reszty pomników itp.- Chciał kontynuować, ale nie dałem się zrzucić z tropu.
-Po pierwsze kolego. Róże to nie chwasty, a po drugie tam jest pięknie. To miejsce wygrało konkurs fotograficzny i to jeszcze dzięki mnie!- Poczułem się dumny, przy okazji zwalając swoją torbę na ziemie.
-W takim razie zwracam honor, chciałbyś się dowiedzieć czegoś jeszcze?
-Tak, ale najpierw możesz zrobić mi jakieś śniadanie. Tylko nie za drogie.
-Okey, ale pytaj.
-Gdzie macie tutaj jakiś bank? - Zapytałem zerkając na telefon (z przyzwyczajenia).
-Jest za rogiem drugiej ulicy. Jak stad wyjdziesz, skręcasz w prawo.
-Spoko, dzięki.- Znów zajrzałem w komórkę, tym razem widząc wiadomość od Louis'a
"Kocie!! Moja mama powiedziała, że sobie poradzi, ale mam wrócić w następny tydzień z tobą, bo chciałaby pogadać! BARDZO SIĘ CIESZĘ! Muszę tylko znaleźć pociąg i się spakować! Będę jutro!! KOCHAM CIĘ! <3" O kurwa, na mojej twarzy samoczynnie pojawił się szeroki uśmiech. Od razu mi odpisałem "Ooo Loueh! Nie mogę się doczekać!! Zadzwoń kiedy będziesz w pociągu, będę czekał na peronie... Ja też cię bardzo kocham <3 PS. To zdjęcie, które zrobiłem tutaj o wchodzie słońca, dość daleko od stacji, ale nie martw się przecież po ciebie przyjdę BooBear ;*"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajny rozdział. Dodawaj nn !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, @WorldWithMagic
Ciekawe co będzie w następnym rozdziale
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKiedy następny? :3
OdpowiedzUsuńW środe wieczorem lub w czwartek : c Ajm Soryy <3
UsuńHue hue hue Larry :p... Zacne imię! Świetny rozdział... Harry ty buntowniku uciekłeś! :D
OdpowiedzUsuńSuper, dalej <33 i zapraszam do mnie liczę na opinie w komentarzach :)
OdpowiedzUsuńhttp://my-litlle-world-with-1d.blogspot.com/
K.K
Dzisiaj jest czwartek (upewniałam się chyba 9754345678765 razy :D )
OdpowiedzUsuńa następnego rozdziału nie ma ;< .Uzależniłam się od czytania tego :3 co minutę sprawdzam, czy nic nie dodałaś :-).
Kurde dziewczyny wiem właśnie, sorry jestem tak strasznie wkurwiona na moją mamę, bo nie pozwala mi wchodzić, nawet je mówię że muszę napisać rozdział, a ona że napiszesz sobie innym razem i no kjfvhbudc kurww... Ale postaram się dodać dzisiaj, ale lepiej wejdźcie jutro po południu, albo wieczorem to przyrzekam że będzie <3
Usuń